poniedziałek, 19 października 2020

Recenzja Proscription „Conduit”

 

Proscription

„Conduit”

Dark Descent Rec. 2020

 

Warto czasem zajrzeć do konkurencji. Krążek Proscription kompletnie umknął mojej uwadze i gdybym nie przeczytał recki Kuby z Chaos Vault do dziś żyłbym zapewne w błogiej nieświadomości co mnie ominęło. Na szczęście skusiłem się na odsłuch i... poczułem się jakby mnie ktoś pierdolnął kilofem w potylice. Debiutancki album Finów (i Amerykanina) to ponad czterdziestominutowy  deathmetalowy monument. Materiał, który swoją potęgą w zasadzie kasuje od pierwszych taktów większość tegorocznej konkurencji. Mimo iż Proscription to nowa nazwa na rynku, to muzycy wchodzący w skład kamandy z niejednego pieca chleb już jedli i niejednej profanacji dokonali. Takie nazwy jak choćby Maveth, Lantern czy Excommunion znane są i poważane przez każdego szanującego się maniaka śmierć metalu. Chwilę temu wychwalałem tu nowy album Lie In Ruins, zachwycając się potężnymi fińskimi melodiami. Autorzy „Conduit” także krążą wokół wspomnianego stylu, zdecydowanie bardziej go jednak ubarwiając i urozmaicając. Poza akordami w raczej szybszych tempach, jawiącymi się w moich oczach niczym istne buldożery, muzycy nie stronią także od niesamowitych zwolnień pod ciężarem których trudno ustać na równych nogach. Wrzucają  też do kipiącego nieokiełzaną nienawiścią kotła odrobinę Bolzerowego riffowania oraz rytmiki i zagrywek kojarzących się bezpośrednio z Immolation. Połączenie tych składowych tworzy muzyczny napalm, który przykleja się do słuchacza i płonie topiąc skore i wypalając płuca. Co więcej,  każdy kolejny utwór na płycie jest większym molochem od poprzedniego a napięcie rośnie niesamowicie aż do wieńczącego dzieło utworu tytułowego. Ponadto z każdym następnym odsłuchem odkrywamy kolejne smaczki, których nie wyłapaliśmy poprzednio, dzięki czemu album z czasem zyskuje jeszcze bardziej na sile rażenia. Wokalnie mamy tu także  totalny Armagedon. Głęboki rzyg sprawia ze ciężko nawet drgnąć z miejsca a kiedy chwilami nakłada się na siebie kilka jego ścieżek można dosłownie dostać zawrotów głowy.  Całość zatopiona została w masywnym niczym ołów brzmieniu przy jednoczesnym zachowaniu maksimum selektywności, co w zasadzie dopełnia wszystkich  warunków płyty kompletnej.  Finlandia w tym roku szaleje a „Conduit” jest tego kolejnym dowodem. Proscription w pełni rekompensuje mi rozpad Maveth, po którym kilka łez ukradkiem uroniłem. Mógłbym powiedzieć nawet, że nowy zespół Christbutchera i spółki jest niejako kontynuacją wspomnianego powyżej. Oj, będzie ta płyta w czubie mojego tegorocznego rankingu. Zdecydowanie rzecz, której przeoczyć nie wolno!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz