sobota, 24 października 2020

Recenzja NYCTOPHAGIA „Nemesis in the Pulpit”

 

NYCTOPHAGIA

Nemesis in the Pulpit” (Ep)

Independent 2020

Teraz zaglądamy głęboko pod powierzchnię, gdyż tam właśnie w przepastnych czeluściach amerykańskiego undergroundu, a konkretnie w teksańskim El Paso egzystuje sobie projekt o nazwie Nyctophagia. Ta trójka jegomości zakochana jest w brutalnym graniu, które bardzo dobrze łączy w sobie klasyczny, Old School Death Metal z elementami tradycyjnego, surowego, energetycznego Grindcore’a i odrobiną krwawego, tłustego Goregrind’a. Kurwa, napierdalają chłopaki naprawdę konkretnie i nie srają po krzakach, a „Nemesis…” zrobiła mi dobrze na wiele sposobów, mimo że to tylko 9 minut grania. Beczki soczyście nakurwiają, bas wywraca wnętrzności, riffy patroszą bezlitośnie, a ekstremalne wokale w różnych odcieniach wylewają na nasze głowy całe wiadra cuchnącej ropy i wszelakiego plugastwa. Nie ma tu żadnej spinki, czy kalkulowania, słychać, że takie granie panowie wyssali z cyca matki i chwała im za to, że szczerze ukazują, co im leży na wątrobie. Gdybym miał przedstawić muzę Nyctophagia bardziej obrazowo, to powiedziałbym, że to połączenie naszego Dead Infection z elementami US Brutal Death Metalu polane esencjonalnym wyciągiem ze stylistyki Gore, który to może kierować nasze skojarzenia w stronę meksykańskiego Disgorge, czeskiego Pathologist, czy ponownie naszych rodaków z Patologicum. Podoba mnie się jak chuj ten szczery, swobodny i wiarygodny napierdol. Mam nadzieję, że zespół znajdzie niebawem jakąś prężną, niezależną wytwórnię, która wyda ich materiały na jakimś fizycznym nośniku (najlepiej na Cd), gdyż jak dotąd wszystko z obozu Nyctophagia ukazało się niestety tylko w formacie digital. Świetna, wyrywająca z buciorów, miażdżąca rozpierducha starej szkoły. Brawo Wy!


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz