wtorek, 17 listopada 2020

Recenzja Drama Noir "A Necromancy Lore"

 

Drama Noir

"A Necromancy Lore"

Fallen Temple 2020

Scena grecka ma wspaniałe tradycje. W latach dziewięćdziesiątych stanowiła doskonałą alternatywę stylistyczną dla norweskiego brzęczenia i wydała na świat przynajmniej kilka zespołów mających silny wpływ na rozwój muzyki po dziś dzień. Dlatego też zastanawia mnie, dlaczego obecnie, poza nielicznymi wyjątkami pokroju Katavasia, Ithaqua czy Cult of Eibon, tak mało jest w owym kraju nazw wywołujących u mnie naprawdę silne emocje. Do drugiego krążka Drama Noir podchodziłem zatem sceptycznie, bez wielkich nadziei na galaktyczne orgazmy. Album rozpoczyna się w nieco orientalnym stylu, odkurzającym w zakamarkach pamięci wczesny Moonspell, jednak bardzo szybko zmienia kurs na Ateny i w tamtych rejonach pozostaje już w zasadzie do samego końca. Muzyka kwartetu z Peloponezu faktycznie przesiąknięta jest niemal w całości starym, greckim klimatem, zwłaszcza takim z najznamienitszych lat. Znajdziemy tu mnóstwo elementów wywodzących się ze wspaniałej helladzkiej szkoły – barwa wokalna i sposób artykulacji poszczególnych fraz, stukająca w śródziemnomorskim tempie perkusja, podsycające klimat klawisze i bardzo mocno typowe brzmienie. Rzeczonych klawiszy panowie używają dużo, nawet bardzo dużo, jednak robią to w sposób, który nie męczy a doskonale podkreśla gitarowe akordy. Żeby jednak nie było że "A Necromancy Lore" to jedynie zrzynka ze starych mistrzów. Trzeba przyznać, że Drama Noir starają się dodawać do klasycznego przepisu także coś od siebie. Kilka fragmentów wymyka się jednoznacznej kategoryzacji a kilka innych podchodzi bardziej pod nordyckie niż greckie melodie. Tego typu odjazdów nie ma może za wiele, ale świadczą o tym, że chłopaki się starają a nie tylko przepisują zadanie domowe od kolegów. Dzięki temu album ten można bez wahania wpisać do rubryczki "warto posłuchać", zwłaszcza, że sporo na nim bardzo dobrych patentów, mocno działających na wyobraźnię każdego, kto dorastał przy dźwiękach Rotting Christ czy Thou Art Lord. Jaj to może może nie urywa, ale jest na pewno silnym przedstawicielem południowego grania.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz