niedziela, 8 listopada 2020

Recenzja TO CONCEAL THE HORNS „Purist”

 

TO CONCEAL THE HORNS

Purist”

Purity Through Fire 2020

Pierwszy, długogrający album tego jednoosobowego horda z Finlandii, to całkiem fajny, nieuciskający zbytnio na korę mózgową, klimatyczny materiał, którego słucha się bardzo dobrze, jednak pod czaszką pozostaje z tych dźwięków bardzo niewiele. Tak jest przynajmniej w moim przypadku, bo zapewne fani melodyjnego Black Metalu sowicie okraszonego kosmicznym parapetem będą mieli na temat tej płyty zgoła odmienne zdanie i „Purist” często będzie gościł w ich odtwarzaczach. Projekt ten rzeźbi w czarnej glinie, której podstawy leżą w fińskiej szkole czarciego grania lat 90-tych. Wiosło będące zdecydowanie najmocniejszym punktem tej produkcji tworzy zimne, ponure, melancholijne riffy przepełnione posępnymi, hipnotyzującymi melodiami, atmosferyczny klawisz wypełnia ten materiał mroczną, lodowatą, efemeryczną, podniosłą z lekka atmosferą, sekcja z mocnym basem solidnie ciśnie, zwłaszcza w marszowych, równych pasażach, choć i siarczystego dopierdolenia na tej płycie także nie brakuje, a rasowy, bluźnierczy, jadowity wokal bardzo dobrze asymiluje się z tą nawiedzoną i mistyczną muzyką. Sporo tu dobrych, zadziornych, wpadających w ucho riffów i czarujących, skrzących się ciemnością melodii, a „Purist” jest płytą, która wchodzi bez większych problemów, a i od czasu do czasu zapalić solidnego kopa też potrafi, a im częściej się słucha tej produkcji, tym bardziej wsiąka się w te dźwięki (niestety tylko na krótki czas). Sound na tej produkcji jest surowy, ale zarazem dosyć mocny i ma odpowiedni ciężar. Podsumowując: „Purysta” nie pokazuje nic nowego, ale to solidny album z dobrze zbudowanymi utworami i niezgorszym klimatem. Fajerwerków tu żadnych nie znajdziemy, ale posłuchać można.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz