czwartek, 12 listopada 2020

Recenzja DUIVEL „Tirades uit de Hel”

 

DUIVEL

„Tirades uit de Hel”

Ván Records 2020

 

Holandia jakoś tak mało kojarzy mi się z Black Metalem. Gdyby ktoś chciał, abym wymienił kilka zespołów z tego kraju, które parają się czarcim graniem, to pewnie sprostałbym zadaniu, ale na pewno musiałbym się dłuższą chwilę zastanowić. Debiutancki album Duivel, w skład którego wchodzą m.in. członkowie Urfaust, Botulistum i Black Anvil udowadnia wyraźnie, że i w holenderskim undergroundzie powstają dobre, klasycznie surowe, jadowite, Black Metalowe produkcje. „Tirades…” to kanoniczny wręcz przykład szorstkiego, złowieszczego, tradycyjnie skonstruowanego, czerpiącego całymi garściami ze spuścizny II fali skandynawskiego, czarnego grania albumu, który zdeklarowanym fanom mrocznej surowizny jak amen w pacierzu przypadnie do gustu. Wcale nie dziwi mnie taki obrót sprawy, gdyż w swoim gatunku to naprawdę solidna płytka jest. Bębny wraz z siarczystym basem sieją konkretną rozpierduchę (nawet przy pomocy brudnych, Punkowych rytmów), co jakiś czas zwalniając w klimatycznych pasażach. Wiosła zamiatają konkretnie pogardliwymi, zimnymi riffami i piłującymi, siekącymi barbarzyńsko solówkami, a gardłowi (bo podobno cztery osoby kładą tu wokale) drą pizdę z dziką rozkoszą.Nienawiści, agresji, mizantropii, pogardy i przemocy na tej płycie od chuja i jeszcze trochę.  Miejsce na klimatyczne, mroczne, ponure klawisze oczywiście także się tu znalazło, podobnie jak na obłąkane, nawiedzone, opętane wokalizy. Atmosfera zatem jest na tym materiale zawiesista, tajemnicza, zalatuje okultyzmem i rytualnym oddaniem Rogatemu. Komu więc twardnieją sutki na myśl o Black Metalowych produkcjach z lat 90-tych, ten przy debiucie Duivel zapewne zleje się nie raz. Dobry, rzetelny, wściekły, bezpretensjonalny, srogi, szczery, Black Metalowy album. Ogień klasycznej, złowrogiej, zimnej, mrocznej, Czarnej Sztuki nadal płonie.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz