DUIVEL
„Tirades uit de Hel”
Ván
Records 2020
Holandia
jakoś tak mało kojarzy mi się z Black Metalem. Gdyby ktoś chciał, abym wymienił
kilka zespołów z tego kraju, które parają się czarcim graniem, to pewnie
sprostałbym zadaniu, ale na pewno musiałbym się dłuższą chwilę zastanowić.
Debiutancki album Duivel, w skład którego wchodzą m.in. członkowie Urfaust,
Botulistum i Black Anvil udowadnia wyraźnie, że i w holenderskim undergroundzie
powstają dobre, klasycznie surowe, jadowite, Black Metalowe produkcje.
„Tirades…” to kanoniczny wręcz przykład szorstkiego, złowieszczego, tradycyjnie
skonstruowanego, czerpiącego całymi garściami ze spuścizny II fali skandynawskiego,
czarnego grania albumu, który zdeklarowanym fanom mrocznej surowizny jak amen w
pacierzu przypadnie do gustu. Wcale nie dziwi mnie taki obrót sprawy, gdyż w
swoim gatunku to naprawdę solidna płytka jest. Bębny wraz z siarczystym basem
sieją konkretną rozpierduchę (nawet przy pomocy brudnych, Punkowych rytmów), co
jakiś czas zwalniając w klimatycznych pasażach. Wiosła zamiatają konkretnie
pogardliwymi, zimnymi riffami i piłującymi, siekącymi barbarzyńsko solówkami, a
gardłowi (bo podobno cztery osoby kładą tu wokale) drą pizdę z dziką rozkoszą.Nienawiści,
agresji, mizantropii, pogardy i przemocy na tej płycie od chuja i jeszcze
trochę. Miejsce na klimatyczne, mroczne,
ponure klawisze oczywiście także się tu znalazło, podobnie jak na obłąkane,
nawiedzone, opętane wokalizy. Atmosfera zatem jest na tym materiale zawiesista,
tajemnicza, zalatuje okultyzmem i rytualnym oddaniem Rogatemu. Komu więc twardnieją sutki na myśl o Black Metalowych produkcjach z
lat 90-tych, ten przy debiucie Duivel zapewne zleje się nie raz. Dobry,
rzetelny, wściekły, bezpretensjonalny, srogi, szczery, Black Metalowy album.
Ogień klasycznej, złowrogiej, zimnej, mrocznej, Czarnej Sztuki nadal płonie.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz