VOID MOON
„The Autumn Throne”
Sun & Moon Records 2020
Przed nami ponure, szare, jesienno-zimowe dni ciągnące niczym tasiemiec wyłażący z dupy, lub jak produkowany za komuny papier toaletowy o właściwościach ściernych. Idealnym, muzycznym podkładem pod ten niewesoły czas jest trzeci album długogrający Szwedów z Void Moon. „The Autumn Throne” to bowiem kawał bardzo dobrego, ciężkiego, tradycyjnego Doom Metalu opartego na najlepszych gatunkowych wzorcach. Opasłe, tłuste, epickie riffy przetaczają się po słuchaczu z niewiarygodną siłą, tworząc jednocześnie zawiesisty, mglisty, jesienny klimat, równe, mocarne beczki wspomagane grubym basem gniotą konkretnie, a mocny, klasycznie czysty wokal o świetnej artykulacji, inspirowany dosyć wyraźnie stylem Roberta Lowe’a, robi tu doskonałą robotę, idealnie wplatając się w te podręcznikowe wręcz dźwięki i podkręcając dodatkowo zagęszczoną, zaprawioną mrokiem, podniosłą atmosferę tego krążka. W tę monolityczną konstrukcję wkomponowano instrumentalne, gitarowe miniatury, które zapewniają odpowiednią przestrzeń i chwilę oddechu. Nawet typowo balladowe akcenty nie rażą specjalnie, choć osobiście uważam je za absolutnie zbędne i niewiele wnoszące do tego materiału. Sound tego krążka wbija w glebę, ale mimo swego ciężaru, zawarte tu dźwięki są selektywne, więc bardzo dobrze słucha się tej płytki, a poszczególne wałki szybko zagnieżdżają się pod kopułą, czego doskonałym przykładem mogą być: „The Raven Will Not Return”, „Invulnerable”, „Afternoon Towning”, czy miażdżący „To Outlive Myself (No Turning Back)”. Słychać wyraźnie ślady dziedzictwa Black Sabbath, Candlemass, Solitude Aeturnus, czy Solstice, tak więc miłośnicy wymienionych tu grup mogą całą twórczość Void Moon łykać w ciemno bez zapijania. I cóż tu więcej dodać, skoro w zasadzie wszystko zostało już napisane? Nie pierdolić zatem tylko słuchać i płyty kupować! Premiera już niebawem (26.11.2020). Bardzo dobry, kanoniczny Doom Metal. Tego mi było trzeba.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz