MOON AND AZURE SHADOW
„Age of Darkness and Frost”
Repose Records 2020
Drugi,
wydany w tym roku jako 12”placek i digi-pack cd formatu A5, pełny album tego
jednoosobowego projektu ze Stanów to książkowy wręcz przykład atmosferycznego,
symfonicznego Black Metalu. Fani takich dźwięków będą tą płytą zapewne
zachwyceni, a oponenci takiego stylu mogą w zasadzie już teraz zakończyć czytanie
tej recenzji. Dominującą rolę odgrywają tu oczywiście podniosłe, rozbudowane,
epickie, majestatyczne klawisze, które tworzą tu filmową wręcz opowieść utrzymaną
w scenerii świata fantasy opowiadającąo mroźnych królestwach, wielkich wojownikach,
smokach i tego typu historiach. Usłyszymy tu zatem także bitewne odgłosy pośród
śnieżnej zawieruchy, śnieg trzeszczący pod butami, mroczne wichry z dupy itd.,
itp. Parapetu tu naprawdę dużo i nie są to tylko monotonne plamy dźwiękowe. Partie
syntezatorów są dobrze wykonane i emanują potęgą, więc jak ktoś lubi, gdy
instrument ten wiedzie prym na danej produkcji, to „Age of Darkness and Frost”
zrobi mu dobrze, jak amen w pacierzu. W całą tę opasłą symfonikę wpleciono elementy Black Metalowe na czele z surowymi riffami
i rzetelną sekcją, a wszystko to przyozdabia klasyczny, mroczny scream i
melodeklamacje o narracyjnym charakterze. Gdy już wiosło przebije się przez ten
pompatyczny monolit, to trzeba przyznać, że rzeźbi całkiem dobre, jadowite,
siarczyste riffy, które mogłyby się znaleźć na niejednej płycie z klasyczną
diabelszczyzną. Niestety nie następuje to zbyt często. Beczki z kolei są suche
i kartonowe, bez choćby odrobiny ciężaru, że o jakiejś większej sile wyrazu nie
wspomnę.Z tą płytką jest trochę tak, jak z owocowym jogurtem z Biedronki – 2%
wsadu owocowego, a reszta to cukier i zagęszczacze. Nawet biorąc pod uwagę
specyfikę tego gatunku, uważam, że album ten jest zbyt płaski, brakuje mu siły,
mocy i pewnej porywającej jakości, jaką posiadają choćby płyty Summoning. Podobno
tegoroczna edycja była remasterowana? Odnoszę jednak wrażenie, że ponownemu
masteringowi poddano jedynie orkiestracje, a o reszcie zapomniano. Korzystniejsze
byłoby niewątpliwie umieszczenie tu większej ilości Black Metalowych akcentów, które
podkręciłyby nieco ten krążek, ale niestety wizja twórcy była inna. Jak już
wspominałem na wstępie miłośnicy klimatu i parapetu zajmującego lwią część tej
produkcji łykną „Age of Darkness…” niczym pelikany, dla mnie to album na jedno
przesłuchanie, a i do tego muszą wystąpić sprzyjające okoliczności (sporo
alkoholu i ciemność naokoło).
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz