„Cognizant”
Selfmadegod
Records 2020
No
i kolejna reedycja, za którą należą się Karolowi pokłony do samej ziemi!
Dlaczego spytacie? Odpowiedź jest prosta jak świński ogon, gdyż jedyna, pełna
płyta, jaka ukazała się z logiem Cognizant, to wyjebany materiał jest, a do
tego, jak udowadniają zawarte tu dźwięki, płyta ta doskonale wytrzymuje próbę czasu
(pierwotnie wyszła bowiem w 2016 roku) i nie traci kurwa absolutnie nic ze
swego miażdżącego, morderczego charakteru. A mordują chłopaki zza wielkiej
kałuży bezlitośnie i zarazem z precyzją szalonego chirurga. Zawartość tej płyty
to bowiem rozrywający w pizdu, bezkompromisowy Grindcore romansujący namiętnie
z technicznym Death Metalem, któremu bardzo blisko do twórczości mistrzów z
Gorguts. Ta muza naprawdę łamie karki, urywa jaja przy samej dupie, miażdży
czaszki i poniewiera z niesamowitą siłą, a do tego jej abstrakcyjny charakter
sprawia, że wciska się ona w łepetynę bardzo konkretnie i z dużą siłą rezonuje
pod czaszką. Beczki, podobnie zresztą, jak i dopełniający je tłusty bas
nakurwiają konkretnie, nie jest to jednak prostacka sieczka. Różnorakich
zakrętów, zapętleń i tajemniczych meandrów ryjących beret tu od chuja i jeszcze
trochę, a mimo to sekcja na tej produkcji po prostu miażdży i rozrywa na
strzępy. Podobnie sprawa ma się z wiosłami. Riffy są złożone i momentami w chuj
zakręcone, a mroczne, wewnętrzne dysonanse przywodzą na myśl wspomniany tu już
Gorguts, czy Artificial Brain, ale można w tej materii ujrzeć także inspiracje
Napalm Death, Suffocation, Discordance Axis, Noisear czy Assück, więc, co
zrozumiałe okrucieństwo drzemie w nich okrutne. Wokal także ryje bestialsko i
nie pierdoli się w tańcu, wzmacniając moc i pierwotną siłę tego krążka. W
niecałe 17 minut Kompetentny niszczy swą techniczną mocą, agresją i
uzależniającym szaleństwem, jakie napierdala z tego krążka. Jak dla mnie
„Cognizant” to prawdziwa, a zarazem nieco niedoceniona perełka gatunku. Moje słowa
nie są w stanie oddać tego, co się tu wyprawia, zatem już zamilknę, a niech
przemawia tylko muzyka. Naprawdę zajebisty album, który wszystkich Death/Grind
maniaków wprawi w prawdziwą ekstazę. No, i czego jeszcze stoją i czytają?
Wyginać po ten album do sklepu Selfmadegod, ale już! Płyta warta grzechu. Polecam
jakem…
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz