wtorek, 24 listopada 2020

Recenzja Krushhammer "Speed Blacking Hell"

 

Krushhammer

"Speed Blacking Hell"

Helldprod Rec. 2020

Belo Horizonte. Mówi wam to coś? Jak nie, to proszę łaskawie przejść do innego artykułu, bo jakoś nie mam dziś ochoty na wykład. Pozostałych zapewne cieszy fakt, że stan Minas Gerais nadal pozostaje płodny i nie żyje jedynie zamierzchłą przeszłością. Oto dzięki zaradności Helldprod Records możemy się cieszyć choćby takimi wydawnictwami jak "Speed Blacking Hell", EP-ki wydanej w zeszłym roku przez sam zespół a dziś wznawianej przez wspomniany label w formacie kasetowym. I niby to jedynie nieco ponad dziesięć minut a jak cieszy. Brazylijczycy tworzą muzykę, którą kiedyś nazywało się po prostu metalem. Może mało oryginalne i absolutnie nie odkrywcze to granie, za to brzmiące bardzo szczerze i mocno kopiące dupsko. Zresztą już sam tytuł wiele wyjaśnia i nie pozostawia niedomówień. Speed metal w wykonaniu Krushhammer jest owłosiony, ma dwa rogi, długi ogon i zdecydowanie śmierdzi mu z ryja. Nie ma w nim żadnych alpejskich kombinacji. Można powiedzieć, że jest wręcz nieco schematyczny. Słyszymy tu mieszankę prymitywnej perkusji, stukającej monotonne umpa umpa by za chwilę przejść w szybsze partie jak żywo kojarzące się ze stylem DD Crazy, szorstkiego, wkurwionego wokalu i riffów odwołujących się nie tylko do mistrzowskiego Sarcofago, ale także innych klasyków, jak Sodom czy Venom. Brzmienie EP-y jak na hołdujący wspomnianym przed chwilą nazwom zespół przystało, jest bardzo organiczne i pełne niedociągnięć, za to w stu procentach naturalne. Czuć, że ta muza wypływa prosto z serducha i dlatego słucha się jej po prostu zajebiście. Jeśli natkniecie się gdzieś na tą kasetkę, to bierzcie ją w ciemno. Dobra rzecz to jest.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz