środa, 18 listopada 2020

Recenzja Whipstriker / Hate Them All "Strike of Hate"

 

Whipstriker / Hate Them All

"Strike of Hate"

Old Temple 2020

Recenzje wydawnictw takich jak split Whipstriker / Hate Them All można pisać w zasadzie po jednym odsłuchu. Albo inaczej – one piszą się same. Bo tego typu muzyka jest tak jednowymiarowa i bezpośrednia, że od razu wiesz – kochasz albo zlewasz ciepłym moczem. Ja kurwa kocham i od pierwszych chwil z "Strike of Hate" wyskakuję z kapci. Obie kapele istnieją już ponad dziesięć lat, co nie przeszkadzało mi być do tej pory pozerem i nie znać ani jednaj nutki ich twórczości. No to nadrabiany. Whipstriker to brazylijska brygada obracająca się w klimatch Venom zmieszanego z Celtic Frost. Mocno rock'n'rollowe riffy mieszają się tu z typowo szwajcarskim sznytem a pojawiająca się w międzyczasie solóweczka śmierdzi na kilometr Bathory. Nikt tu nawet nie stara się stwarzać najmniejszych pozorów jakiejkolwiek oryginalności, czego dowodem chamsko naśladowane pod Cronosa wokale. Perka stuka tu tak schematycznie, że przy którymś tam odsłuchu żona zaczęła uczyć moją młodszą latorośl klaskać. Jest tak jednolicie, że bardziej techniczne rytmy wystukałbym sam... Drewnianą łyżką na pufie. Można zaryzykować stwierdzenie, że dwa autorskie numery Whipstriker powstały metodą kopiuj/wklej. Zero procent oryginalności, za to sto procent zabawy. Poważnie, po pierwszym odsłuchu poleciałem do monopolu po czteropak. Zaraz po Brazylijczykach do boju ruszają nasi rodacy z Hate Them All. Tu mamy nutę bardziej black metalową, osadzoną bardzo mocno w klimatach Bathory. Też się goście nie napinają, tylko jadą równo prosty black metalowy nakurw bez oglądania się na pierwiastki twórczości własnej. Bez zabawy w kalambury rysują w mózgu słuchacza odwrócony krzyż i szóstki czy i robią to w meganośnym stylu. Dodatkowo brzmi to jak nagrane w kanciapie, może nie na Grundigu, ale na sprzęcie z niewiele wyższej półki. Łbem się do tego nakurwia wyśmienicie. Co należy jeszcze nadmienić, to to, iż oba zespoły prezentują na tym krążku dwa autorskie rzygi plus po dwa covery, odpowiednio Kreator / Entombed i Impaled Nazarene / Skid Row. Są one równie oszczędne co utwory własne i tak samo rozpierdalające. Taki "Riot Act" Skid Row'ów brzmi w tej prostackiej wersji jak numer zespołu punkowego. No ja pierdole, co tu się rozwodzić. Panie i panowie, palce lizać. Absolutnie fantastyczny splicik!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz