DET GAMLE
„Rex Lucifer”
Mara Productions 2020
O,
kurwa mać, jak zapierdala czas! Jeszcze niedawno Det Gamle Besatt, a obecnie
Det Gamle, czyli reaktywowany po latach, pierwszy skład Besatt wydał swój
pierwszy mini zatytułowany „Primary Evil”, a tu już otrzymujemy wydany w tym
roku przez Mara Productions, trzeci długograj hordy. „Rex Lucifer” to prawie 43
minuty Black Metalu, ale Black Metalu zagranego w zdecydowanie inny sposób, jeżeli
weźmiemy pod uwagę dzisiejszą scenę Czarciego Łomotu. Cały czas przewija się tu
surowy, złowieszczy, norweski, korzeń znany doskonale z twórczości Besatt,
aczkolwiek na tej płycie dominuje bardziej Heavy Metalowa formuła, oczywiście
odpowiednio zła, mroczna i bluźniercza. Bardzo dużo tu także nawiązań do czarnego
grania lat 80-tych i liderów ówczesnej sceny z Venom, Celtic Frost, Possessed, Root,
czy naszym Katem na czele. Dominują tu raczej marszowe tempa i przysadziste,
jadowite riffy, a przewijający się klawisz i okazjonalne, bardzo dobre frazy
pewnej niewiasty tworzą piekielną, rytualną atmosferę pełną grozy i
zawiesistego, cmentarnego feelingu. Diabeł zdecydowanie odcisnął tu swoje
piętno! Niektóre patenty, co prawda trącą trochę myszką, ale kurwa, jest to nasza
mysz z wypalonym nad pyszczkiem, odwróconym krzyżem, więc takich myszy, to ja
bardzo chętnie przygarnę całe stado. Wszystkie wokalizy są tu w języku polskim,
co nadaje tej produkcji charakterystycznego szlifu i co zrozumiałe kojarzy się
mocno z wczesnymi, gardłowymi wyczynami Romana Kostrzewskiego. Jednym spodoba
się ten materiał, innym nie, ale niezaprzeczalne jest, że „RexLucifer”
zdecydowanie ma swój własny charakter. Ogólnie rzecz biorąc leży mi strasznie
ten album. Chłopaki nie filozofują, nie dzielą włosa na czworo i nie dumają nad
znikomością chrabąszcza, tylko bezpośrednio i z odpowiednim kopem napierdalają
dla Szatana. Jestem pewien, że podobnie jak teraz, tak i za kilka lat ten
krążek będzie się u mnie co pewien czas kręcił w odtwarzaczu, w przeciwieństwie
do rzeczy, które teraz wydają się odkrywcze i przełomowe, gdyż to zaprawdę
zajebisty Black Metal, tyle że w nieco innej odsłonie.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz