Brahmashiras
„
Brahmashiras” E.P.
Caligari Records 2023
Brahmashiras
to chyba nowy projekt, który narodził się w Rosji. Nigdy wcześniej nie
słyszałem o tej kapeli, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Tercet ten na
zdjęciu wygląda totalnie niepozornie. Ich muzyka już taka nie jest. Na swoje
debiutanckiej epce, chociaż nie wiem czy siedmioutworowe wydawnictwo można tym
mianem określić, zamieścili swoisty crossover, na który składa się kilka
gatunków. W każdym utworze słychać wszystkiego po trochu. Dość ciężka sekcja
rytmiczna wprowadza trochę death metalowego powiewu, ale nie tylko taka ona
jest przez cały materiał. Dużo tutaj również skocznych riffów wyciągniętych z
punkowej czy też core’owej doktryny więc co za tym idzie perka wraz z basem
także puka w tym stylu. Z energetyczności kawałków wypływa grindowa dzikość, a
z zadzierżystych akordów i tremolo, zagranych na zimnych gitarach, wieje z
północy bleczurem. Rosjanie hołdują prostej i brudnej muzyce, która nie ogląda
się za siebie oraz nie znosi sprzeciwu. Nuty płyną ze stanowczą agresją, z
której zajeżdża na kilometr skrajną anarchią i autentycznym wkurwem. Czuć, że
chłopaki mają wyjebane po całości na system i pierdolą wszystko co tylko
wzrokiem dosięgnąć można. Za pomocą wkręcających się bez problemu w głowę
utworów, niosących dzikie melodie, zacięte wokale i minimalistyczne brzmienie,
pragną zniszczyć ten zapyziały świat, wprowadzając chaos, aby z niego narodził
się nowy i lepszy porządek. „Brahmashiras”
to zbiór nieskomplikowanych piosenek, które łatwo wpadają w ucho i długo
z niego wypaść nie mogą. Punkowy wpierdol, doprawiony Szatanem, który tutaj z
kostuchą pod rękę idzie, a oboje irokezy mają na głowach. Tylko nie wiem w
jakim kolorze, ale na pewno nie różowe ani tęczowe.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz