wtorek, 20 czerwca 2023

Recenzja Demonized „Abyss Vanguard”

 

Demonized

„Abyss Vanguard”

Osmose Productions 2023

Pamiętacie meksykański Demonized? Może być, że nie, bo po wydaniu debiutanckiego albumu w 2003 roku zniknęli. Po dwudziestu latach powracają w nowym składzie, do którego dokoptowali między innymi Gene Palubickiego z Angelcorpse i za spwrawą Osmose Productions już trzydziestego czerwca zaprezentują swój najnowszy mini „Abyss Vanguard”. Oprócz introsa będą to cztery kawałki nienawistnego i poczerniałego death metalu. Potencjalny słuchacz, który zakupi ten materiał, zetknie się z dwudziestoma minutami dość intensywnej muzyki, napisanej z myślą o kulcie diabła. Szybkie tempo, zmasowane riffy, powykręcane solówki, ciężka sekcja rytmiczna oraz upiorne wokale. Lubujący się w twórczości wyżej wspomnianego Angelcorpse czy też Morbosidad powinni być w siódmym piekle, ponieważ te cztery kompozycje wgniotą ich w glebę bądź z niej zmiotą. Gwałtowność zawartych tutaj dźwięków jest bowiem sroga. Akordy pędzą przed siebie niczym nuklearny podmuch, a towarzysząca im perkusja i jej kolega bas, podkreślają ten brutalny atak na istniejący porządek świata. Meksykanie sieją czyste bluźnierstwo, wypowiadając wojnę, którą może wygrać tylko jedna strona. Nie ma tutaj miejsca na zawiłe zagrywki i silenie się na techniczne popisy. To najzwyczajniejsza manifestacja siły i satanistycznej pogardy dla tych, którzy owcami się nazywają. Demonized jest niczym wilk wpuszczony między nie, tylko w jednym celu, aby je rozszarpać na strzępy. Wspaniałe granie i przecudny to niepohamowanego death metalu kawałek. Lawina złowrogich nut ku chwale Czarnej Kozy! Aarrrgh! Zmieli Was i wypluje. Wszystko w temacie.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz