Demonized
„Abyss Vanguard”
Osmose Productions 2023
Pamiętacie
meksykański Demonized? Może być, że nie, bo po wydaniu debiutanckiego albumu w
2003 roku zniknęli. Po dwudziestu latach powracają w nowym składzie, do którego
dokoptowali między innymi Gene Palubickiego z Angelcorpse i za spwrawą Osmose
Productions już trzydziestego czerwca zaprezentują swój najnowszy mini „Abyss
Vanguard”. Oprócz introsa będą to cztery kawałki nienawistnego i poczerniałego
death metalu. Potencjalny słuchacz, który zakupi ten materiał, zetknie się z
dwudziestoma minutami dość intensywnej muzyki, napisanej z myślą o kulcie
diabła. Szybkie tempo, zmasowane riffy, powykręcane solówki, ciężka sekcja
rytmiczna oraz upiorne wokale. Lubujący się w twórczości wyżej wspomnianego
Angelcorpse czy też Morbosidad powinni być w siódmym piekle, ponieważ te cztery
kompozycje wgniotą ich w glebę bądź z niej zmiotą. Gwałtowność zawartych tutaj
dźwięków jest bowiem sroga. Akordy pędzą przed siebie niczym nuklearny podmuch,
a towarzysząca im perkusja i jej kolega bas, podkreślają ten brutalny atak na istniejący
porządek świata. Meksykanie sieją czyste bluźnierstwo, wypowiadając wojnę,
którą może wygrać tylko jedna strona. Nie ma tutaj miejsca na zawiłe zagrywki i
silenie się na techniczne popisy. To najzwyczajniejsza manifestacja siły i
satanistycznej pogardy dla tych, którzy owcami się nazywają. Demonized jest
niczym wilk wpuszczony między nie, tylko w jednym celu, aby je rozszarpać na
strzępy. Wspaniałe granie i przecudny to niepohamowanego death metalu kawałek.
Lawina złowrogich nut ku chwale Czarnej Kozy! Aarrrgh! Zmieli Was i wypluje.
Wszystko w temacie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz