niedziela, 11 czerwca 2023

Recenzja Ara Solis „Ashvattha”

 

Ara Solis

„Ashvattha”

Zazen Sounds / Iron Bonehead Prod. 2023

Na temat Ara Solis wiadomo praktycznie tylko tyle, że zespół pochodzi z Galicji a jego skład tworzą dwaj muzycy. Notka prasowa wspomina jeszcze, że początki zespołu datują na rok piętnasty, jednak „Ashvattha” uznać należy za pierwszy oficjalny materiał wydany pod tym szyldem. Jego zawartość stanowią trzy kompozycje, każda z nich dłuższa od poprzedniej, dające razem trzydzieści sześć minut muzyki. Muzyki mieszczącej się w kategorii surowego, aczkolwiek jednocześnie nieco klimatycznego black metalu. Wynika to z tego, że swoje kompozycje, często oparte na prostych, wielokrotnie powtarzanych, mocno hipnotyzujących riffach Hiszpanie dekorują różnego rodzaju ambientowymi wprowadzeniami i przerywnikami. Niby wszystko oparte jest tu na minimalizmie. Zapętlone tremolo wprowadzają słuchacza w swoisty trans, w trakcie którego można niemal fizycznie doświadczyć braku grawitacji i powolnego unoszenia się, wirowania czy opuszczania ciała. Trans podczas którego zaginana jest czasoprzestrzeń a my doświadczani jesteśmy pięknem wszechświata. Zimnym jak lód, a jednocześnie niesamowicie pięknym. Taki obrazy Ara Solis tworzą za pomocą sprawdzonych, podstawowych środków, bo nikt mi przecież nie wmówi, że mariaż raw black metalu z ambientem to jakaś innowacja. Tylko że nie każdy potrafi te dwa składniki mieszać ze sobą w sposób ciekawy i w odpowiednich proporcjach. A na „Ashvattha” zbalansowane one są, według mnie, idealnie. Swoje dźwięki panowie podrasowali bardzo oszczędnie dawkowanymi wokalami, często ograniczającymi się do przeraźliwego wrzasku, monotonnego krzyku, jęku lub pojedynczych, dochodzących zza kurtyny pomruków, które to zdecydowanie bardziej stanowią formę instrumentalizacji niż przekazywania konkretnych treści. Oczywiście całość ubrana została w szaty lo-fi, ale tego każdy znawca gatunku powinien się już na podstawie powyższego opisu domyśleć. Nie jest to album przełamujący jakiekolwiek bariery, nie jest to materiał wybitny. Natomiast dla maniaków tego typu grania będzie to na pewno jedna z ciekawszych pozycji pierwszej połowy bieżącego roku. Mi debiut Ara Solis wszedł gładziutko niczym kolec pod paznokieć. I równie mocno utknął.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz