Ara
Solis
„Ashvattha”
Zazen Sounds / Iron Bonehead Prod. 2023
Na temat Ara Solis wiadomo praktycznie tylko tyle,
że zespół pochodzi z Galicji a jego skład tworzą dwaj muzycy. Notka prasowa
wspomina jeszcze, że początki zespołu datują na rok piętnasty, jednak
„Ashvattha” uznać należy za pierwszy oficjalny materiał wydany pod tym szyldem.
Jego zawartość stanowią trzy kompozycje, każda z nich dłuższa od poprzedniej, dające
razem trzydzieści sześć minut muzyki. Muzyki mieszczącej się w kategorii
surowego, aczkolwiek jednocześnie nieco klimatycznego black metalu. Wynika to z
tego, że swoje kompozycje, często oparte na prostych, wielokrotnie
powtarzanych, mocno hipnotyzujących riffach Hiszpanie dekorują różnego rodzaju
ambientowymi wprowadzeniami i przerywnikami. Niby wszystko oparte jest tu na
minimalizmie. Zapętlone tremolo wprowadzają słuchacza w swoisty trans, w
trakcie którego można niemal fizycznie doświadczyć braku grawitacji i powolnego
unoszenia się, wirowania czy opuszczania ciała. Trans podczas którego zaginana
jest czasoprzestrzeń a my doświadczani jesteśmy pięknem wszechświata. Zimnym
jak lód, a jednocześnie niesamowicie pięknym. Taki obrazy Ara Solis tworzą za
pomocą sprawdzonych, podstawowych środków, bo nikt mi przecież nie wmówi, że
mariaż raw black metalu z ambientem to jakaś innowacja. Tylko że nie każdy
potrafi te dwa składniki mieszać ze sobą w sposób ciekawy i w odpowiednich
proporcjach. A na „Ashvattha” zbalansowane one są, według mnie, idealnie. Swoje
dźwięki panowie podrasowali bardzo oszczędnie dawkowanymi wokalami, często
ograniczającymi się do przeraźliwego wrzasku, monotonnego krzyku, jęku lub
pojedynczych, dochodzących zza kurtyny pomruków, które to zdecydowanie bardziej
stanowią formę instrumentalizacji niż przekazywania konkretnych treści.
Oczywiście całość ubrana została w szaty lo-fi, ale tego każdy znawca gatunku
powinien się już na podstawie powyższego opisu domyśleć. Nie jest to album przełamujący
jakiekolwiek bariery, nie jest to materiał wybitny. Natomiast dla maniaków tego
typu grania będzie to na pewno jedna z ciekawszych pozycji pierwszej połowy
bieżącego roku. Mi debiut Ara Solis wszedł gładziutko niczym kolec pod
paznokieć. I równie mocno utknął.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz