„Sailing The Seas Of Nuclear
Waste”
Selfmadegod
Records 2023
No
wreszcie kurwa jego w mordę zapierdolona mać! Wreszcie ze swym trzecim pełnym
materiałem nadpłynęli panowie z Nuclear Holocaust. Przypłynęli, podbili do
brzegu i ponownie przypierdolili tak, że osrałem się po same pachy. Potrafią
chłopaki siarczyście dojebać do pieca, oj potrafią. „Sailing The Seas Of
Nuclear Waste” to ponownie pokaz wyśmienitego, klasycznego w swych podstawach,
soczystego Grindcore’a zatopionego w równie tradycyjnym, mięsistym Old School
Death Metalu. Jest więc jak zwykle szybko, konkretnie, bez srania po krzakach i
z jajami wielkości stodoły. Bębny są tłuste i sieją potworny rozpierdol, sprężysty
bas szyje grubo i wyraziście, a przy tym potrafi fikać brutalnie, wywracając
wnętrzności, gęste, zadziorne, chwytliwe, choć stosunkowo proste riffy, oparte
na ciężkich akordach rozrywają w piździec, a agresywne, gardłowe growle z
przytupem wchodzą w tę niszczycielską rozgrywkę dźwiękową. Mimo że to
bezkompromisowa, niesamowicie intensywna
i w chuj bezlitosna muzyka, to w żaden sposób nie można odmówić jej
kreatywności i wyobraźni. Pomijając już czysto warsztatowe aspekty, takie jak
niuanse sekcji rytmicznej, czy wirujące w szaleńczym tańcu kręgi riffów, w
zawartych tu szesnastu wałkach nie uświadczysz człowiecze ni sekundy nudy, co
niewątpliwie jest ogromnym atutem tej płytki. „Żeglowanie po Morzach Odpadów
Nuklearnych” to kolejna zajebista produkcja z obozu Nuclear Holocaust, która
pokazuje, że zespół cały czas jest w wyśmienitej formie. Niech zatem chłopaki
jak najdłużej i wciąż na pełnej kurwie żeglują przez nuklearne morza i
niezbadane, przepastne połacie chemicznego oceanu, gdyż zdecydowanie czujom to,
lubiom i do tego umiom w Grindcore’a. I mnie to kurewsko pasuje. Grindcore ’till
Death!!!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz