wtorek, 8 grudnia 2020

Recenzja Hell Poison "Burn With Me"

 

Hell Poison

"Burn With Me"

Bestial Invasion Rec. 2020

No i brazyliady ciąg dalszy. Dziś znów dzięki uprzejmości Bestial Invasion, która to nie idzie na łatwiznę, równo z prądem i nie wyszukuje na tamtejszym poletku tylko i wyłącznie klonów Sarcofago. Wręcz przeciwnie. Obok omawianego tu chwilę wcześniej Cult of Horror, także Hell Poison to zespół, a w zasadzie jednoosobowy projekt, poruszający się w klimatach starych, lecz obchodzących twórców "I.N.R.I" nieco szerszym łukiem. Fakt ten niezmiernie mnie cieszy, bo dzięki temu mamy możliwość poznania sceny brazylijskiej z nieco innej strony, niż wszyscy kojarzą. "Burn With Me" to introdukcja plus osiem kawałków heavy/speed/thrash metalu zagranego z prawdziwą pasją. Może pierwszy (następujący zaraz po horrorystycznym wprowadzaczu) utwór na kolana nie rzuca, ale nastepujący po nim heavy metalowy "Knives" aż prosi się, by odśpiewać go chóralnie przy kieliszeczku chleba. Kolejny, nieco szybszy, "Cross Upside Down" jest bardziej thrashowy i momentalnie podnosi adrenalinkę niczym przejażdżka kolejką na wesołym miasteczku a pojawiająca się w nim solóweczka to miód na uszy. A poza tym jak się kolesiowi odwraca krzyżyk, to przecież lipy być nie może. Dalej jest jeszcze ciekawiej. Mocno rockandrollowy, nieco pod Motorhead "Mr. Howdy" to prawdziwy ukłon nie tyle w kierunku lat osiemdziesiątych, co nawet siedemdziesiątych. A wszystko to z odpowiednią dawką ognia. Doprawdy cudownie się tego słucha, zwłaszcza przy zimnym browarku. Mamy tu jeszcze zaraz zagrany na pełnym speedzie instrumentalny "No Escape From Satan's Curse" i do końca płyty Deathhammer już nie spuszcza z tonu. Każda kompozycja na "Burh With Me" to drapieżne riffy, melodyjne partie solowe i opowieści o piekle wykrzykiwane z wyraźnie słyszalnym południowoamerykańskim akcentem. Pomijając odrobinkę słabszy "Give Your Soul To Hell" (choć i ten wchodzi po trzech odsłuchach bez popitki), utwory na tym krążku to bardzo solidne metalowe pieśni w starym stylu. Wchodzi to wyborowo (tzn... wybornie) tym bardziej, że brzmi jakby faktycznie zostało nagrane w jakimś studio ze sprzętem sprzed przynajmniej czterdziestu lat. Warto sięgnąć po ten materiał. Może przede wszystkim dlatego, że Hell Poison nie czerpią, jak większość, wyłącznie z Venom, Sodom, Bathory czy wspomnianym na samym początku Sarcofago (choć absolutnie nie mam nic przeciwko), lecz podchodzą do sprawy z zupełnie innej, jeszcze bardziej archaicznej a przez to może mniej brutalnej perspektywy. I mi się to podejście zajebiście podoba. Ot, tak dla odmiany.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz