niedziela, 6 grudnia 2020

Recenzja WHITE NIGHTS „Into the Lap of the Ancient Mother”

 

WHITE NIGHTS

„Into the Lap of the Ancient Mother” (Ep)

Iron Bonehead Productions 2020

 

Oprócz wydawnictw z typową, Black/Death Metalową sieczką Iron Bonehead raz na jakiś czas wypuszcza w eter wydawnictwa nieco odmienne od całej reszty swego katalogu, które jednak wciąż posiadają pewien charakterystyczny feeling i atmosferę przyciągającą fanów metalowego łomotu. Jednym z ich najnowszych znalezisk jest enigmatyczny projekt White Nights, którego debiutancka Ep’ka „Into the Lap of the Ancient Mother” ukazała się w tym roku pod ich skrzydłami. Uczciwie trzeba przyznać, że ta produkcja konkretnie ryje beret. Abstrakcyjna konstrukcja zbudowana z Black i Doom Metalu poprzetykana mrocznymi, rockowymi, psychodelicznymi patentami oblana zimną, surową Post-Punkową cieczą ma duże właściwości halucynogenne i potrafi głęboko zassać słuchacza w swój przepełniony ponurymi, dziwnymi wizjami świat. Całość napędzana jest tu przez ciężko młócące gary i wyraziste, srogie, zagęszczone tekstury basowe, natomiast riffy i parapet mają tu bardziej mglisty, duszny, zawiesisty, psychoaktywny charakter, podobnie jak nawiedzone, płynące, wtapiające się w całość, tworzące jakby osobną warstwę tej płytki wokalizy rozchodzące się w przestrzeń na dużym pogłosie. Surowa, chropowata tonacja gitar kontrastuje tu z cieplejszym, jakby celowo przydymionym soundem całości, co sprawia, że dźwięki te są wyjątkowo niebezpieczne. Można się w nich bowiem zatracić niemal całkowicie. Czarują i mamią, by po chwili bez ostrzeżenia wsadzić słuchaczowi kosę pod żebra. „Into the Lap…” to prawdziwy kalejdoskop sprzeczności, to muzyka bezkompromisowa i kojąca zarazem, ciepła i przesycona chropowatą, chłodną  surowizną, czarująca z jednej, ale gwałtowna i zabójcza z drugiej strony, interesująca, ale na swój sposób również monotonna. Niewątpliwie trzeba mieć odpowiedni nastrój, aby słuchać Białych Nocy, ja cały czas walczę z sobą, gdyż raz jestem tą produkcją urzeczony, a innym razem spuściłbym to w kiblu wraz z falą gnojówki. Jak by jednak na tę sprawę nie spojrzeć, jest to z pewnością nietuzinkowe, kreatywne i intrygujące granie wywołujące skrajne emocje. Do Was należy decyzja, czy dacie szansę tej muzyce. Ja uważam, że mimo wszystko warto.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz