Upon The Altar
"Absid Ab Ordine Luminis"
Putrid Cult 2021
Po bardzo dobrej promówce, o której zresztą napisałem tu parę słów kilka miesięcy wstecz, na debiutancki album Upon The Altar czekałem z ogromną niecierpliwością i sporo sobie po nim obiecywałem. Z powodów różnych jego premiera nieco się opóźniła, ale oto jest i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że rok 2021, przynajmniej dla krajowej sceny muzycznej, zaczyna się wyjątkowo plugawo. Tarnowianie na pełnym materiale rozwijają myśl twórczą zapoczątkowaną na "Promo 2020" i czynią kolejny krok w kierunku podziemnego królestwa, w którym panuje mrok, trupi odór a wszystko pokrywają nuklearne popioły. W muzyce Upon The Altar nie znajdziecie krystalicznego brzmienia ani wypolerowanych solówek. Bo nie ma w niej żadnej wirtuozerii, tak samo jak nie ma chwytliwych riffów. To jest metal! W najohydniejszej postaci, zainspirowany wczesnymi latami dziewięćdziesiątymi i kultem kozła. Smolisty, wlewający się do uszu i wypalający zwoje mózgowe. Bez wyraźnie wybijających się ponad całość fragmentów ten krążek niesie zniszczenie niespiesznie, za to niebywale konsekwentnie. To nie jest muzyka do łatwego zapamiętania. To ona zapamiętuje ciebie, pomału poznaje i znajduje największe słabości by za każdym razem omamiać i zniewalać jeszcze bardziej. Wirujące tremolo przy mocno podbitej, dudniącej niczym spadające w przepaść głazy sekcji rytmicznej oraz wynaturzonych, nieco wycofanych wokalach, którym towarzyszą rytualne szepty, tworzą wspólnie obraz najgłębszych rewirów piekła. Poczucie estetyki w pojęciu Upon The Altar dla wielu będzie prawdziwym wynaturzeniem. "Absid Ab Ordine Luminis" to śmiertelny rytuał ku chwale Szatana i podróż do najmroczniejszych zakamarków ludzkiego umysłu i skrzętnie skrywanych w nim tajemnic. To trzydzieści pięć minut parującej lawy dla maniaków Vassafor, Temple Nightside, Teitanblood czy Morbosidad. To album, jakiego polska ziemia dotychczas nie wydała.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz