VORTEX UNIT
„The Bringer of Sun”
Slovak
Metal Army 2020
Metalowa
scena na Słowacji kojarzyła mi się zawsze przede wszystkim z brutalnymi
produkcjami operującymi w rejonach krwistego, nierzadko wysoce patologicznego
Death/Grind. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że i w tamtejszym undergroundzie
jest sporo kapel grających w innych stylach, ale jakoś żadna z tych innych
produkcji nie wryła mi się w pamięć na tyle wyraźnie, abym mógł ją sobie
bezproblemowo przypomnieć. Pierwszy, pełnoczasowy album Vortex Unit tej
tendencji niestety nie zmieni. „The Bringer of Sun” to bowiem nowocześnie
podana hybryda dosyć melodyjnego Black/Death Metalu i zagrywek obierających
kierunek w rejony progresywne. Nie ma większego znaczenia, że sporo tu naprawdę dobrych, tarmoszących niezgorzej, technicznych
zagrywek, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod lupę pracę gitar, dopracowanych partii
solowych, czy konkretnie wywijającego basu. Sfera progresywno-symfoniczna, jak
i wokal niejakiej Siren kładzie bowiem centralnie ten materiał na łopatki. Nie
klei mi się to wszystko. Łzawe, melancholijne plumkanie powoduje, że w chuj
leci całe budowane wcześniej napięcie, a wokale wspomnianej powyżej niewiasty
powodują u mnie szczękościsk i niekontrolowany ślinotok. Pod względem
technicznym nie śpiewa ona może źle, ale barwa jej głosu i maniera, jaką
stosuje, delikatnie rzecz ujmując, jest do dupy i strasznie mnie przy tym
wkurwia. W drugiej części album nieco się rozpędza i zaczyna nawet ładnie momentami płynąć (być
może dlatego, że mniej udziela się tam Siren), ale fakt ten nie poprawia w
moich oczach całościowego obrazu tej płyty. Słychać delikatne inspiracje tym,
co na swych płytach robił Ihsahn, ale do poziomu Norwega jeszcze Słowakom
bardzo daleko. Brzmienie oczywiście dopieszczone, konkretne, selektywne, ale
zdecydowanie zbyt suche jak na mój gust. Brakuje mi w tym elemencie głębi, jak
i konkretnego ciężaru, który wgniótłby mnie w podłożę. Nie, to zdecydowanym
ruchem ręki płytka nie dla mnie, więc kładę na nią lachę, ale wszyscy
zwolennicy szeroko pojętego, technicznego, melodyjnego, progresywnego
Black/Death Metalu przy „Niosącym Słońce” pewnie z radości osrają sobie
nogawki.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz