piątek, 18 grudnia 2020

Recenzja Yoth Iria "As The Flame Withers"

 

Yoth Iria

"As The Flame Withers"

Pagan Rec. 2021


Kiedy zobaczyłem zapowiedź debiutanckiego krążka Yoth Iria jako zespołu ex-członków takich legend jak Rotting Christ, Varathron czy Necromantia, byłem nieświęcie przekonany, że wiem co będzie zawierał. Zastanawiałem się jedynie, czy ten po raz kolejny odgrzany kotlet będzie jeszcze nadal aromatyczny (jak lubię), czy jednak nieco już przypalony i suchy. Szybko jednak okazało się, że The Magus i Jim Mutilator zrobili mi małe kuku. "As the Flame Withers" to nie jest bowiem taka oczywista muzyka jak na początku zakładałem. Jest przede wszystkim bardzo zróżnicowana, choć nadal nadająca się do klasyfikacji jako grecki black metal. Nie ma tu jednak zbyt wielu fragmentów bliźniaczo podobnych do klasycznych płyt z lat dziewięćdziesiątych. Pojawiają się natomiast niesamowite melodie, łączące w sobie charakterystyczne helladzkie wibracje z czymś zupełnie świeżym i dotąd nieznanym. Można powiedzieć, że Yoth Iria grają grecki black metal 2.0. Od początku słychać skąd wyrastają korzenie tej muzyki, lecz jednocześnie owoce jej ciernistego krzewu biją niespotykanym smakiem. Na przykład motyw przewodni w "The Great Hunter" jest tak uzależniający, że nuci się go nawet we śnie. Jednak nie tylko dobrymi harmoniami kusi ten album. Weterani doprawiają go złowieszczymi szeptami, momentami akustycznymi, orientalnymi i sporą dawką elementów mrocznych i tajemniczych, będących niczym niezbadane katakumby Olimpu – intrygujące a jednocześnie śmiertelnie przerażające. Dodatkowym klasycznym, choć w przypadku Yoth Iria nie stosowanym dokładnie według starej receptury narzędziem są klawisze, tutaj pojawiające się dość oszczędnie i jedynie delikatnie uwypuklające niektóre fragmenty. Z kolei bardzo heavymetalowe partie solowe akcentują najbardziej klasyczne inspiracje zespołu. Kunszt z jakim zostały one tu zagrane dowodzi wyraźnie, że z młodymi wilkami to my tu do czynienia nie mamy. Grecki duet zatytułował swój krążek "Gdy więdnie płomień"... No cóż, na pewno nie chodziło im o ogień płonący ku chwale ich rodzimego black metalu, gdyż swoją muzyką oni go mocno podniecili wprowadzając do gatunku nową jakość.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz