wtorek, 15 grudnia 2020

Recenzja SAUTRUS „M.A.P.”

 

SAUTRUS

M.A.P.”

Independent 2020

Gdy rozpakowywałem promocyjną paczkę, jaka nadeszła do mnie znad Bałtyku nie spodziewałem się, że napotkam w niej muzykę, która zassie mnie tak głęboko do swego wnętrza, robiąc jednocześnie solidne kuku. Zwłaszcza że nie jest to w zasadzie muzyka metalowa sensu stricto. To, co napotykamy na „M.A.P.” to wysoce eklektyczny mieszanka psychodelicznego Rocka Progresywnego, Doom i Stoner Metalu przyozdobiona misternie delikatnym dotknięciem Zimnej Fali. Naprawdę intrygująca to płytka, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Album ten jest bowiem konceptualną opowieścią o wojnie pomiędzy papieżem Grzegorzem IX a cesarzem rzymskim Fryderykiem II. Usłyszymy tu zatem opasłe, brodzące po kolana w gęstym mule struktury dźwiękowe uzyskane przy pomocy wgniatających w podłoże bębnów, tłustego basu i ciężkich riffów, masę zawiłych, ale twardych prog rockowych rytmów, doskonałych harmonii, czy dynamicznych, mocno schizofrenicznych pasaży instrumentalnych z wykorzystaniem parapetu o tajemniczym, mistycznym zabarwieniu. Sautrus nie stroni także od bardziej ulotnych, delikatniejszych, eterycznych partii instrumentalnych, które nierzadko przeradzają się w mocarne, ołowiane, falujące tekstury posiadające potworny groove. Osobny akapit należałoby poświęcić wokalom. Robota gardłowego na tej płycie to kurwa majstersztyk! W jego partiach usłyszymy zarówno furię i mroczne wibracje, jak i kontrolowany doskonale chłód i wyrachowanie, aż do natchnionych, cieplejszych, niemal religijnych, plemiennych akcentów. Wielobarwna to muzyka, choć utrzymana zdecydowanie w pesymistycznej tonacji. Trudno to momentami ogarnąć, bo płyta ta nie należy do łatwych i zazdrośnie strzeże swych tajemnic, ale warto poświęcić jej należytą ilość czasu, aby krok po kroku odkrywać czające się w jej zakamarkach smaczki. A jak już raz zacznie się je wydobywać na światło dzienne (lub nocne), to kurwa w chuj ciężko przestać! Bardzo dobry, odważny, intrygujący, hipnotyzujący album. Choć na co dzień grzebię raczej w zdecydowanie brutalniejszych produkcjach, to pod „M.A.P.” podpisuję się wszystkimi czterema kopytami.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz