środa, 16 grudnia 2020

Recenzja VOODUS „Open the Otherness”

 

VOODUS

„Open the Otherness” (Ep)

Shadow Kingdom Records 2020

Jak zapewne pamiętacie (a jak nie pamiętacie, to właśnie o tym fakcie przypominam), pisałem już o tej szwedzkiej hordzie na łamach Apocalyptic Rites przy okazji ich debiutanckiego albumu „Into the Wild”. Od wydania tamtego krążka minęły dwa lata i oto Anno Bastardi 2020 ukazuje się nowe wydawnictwo Szwedów, 2-utworowa Ep’ka zatytułowana „Open the Otherness”. Z czym zatem mamy do czynienia przy okazji tego materiału? Cóż, żadnej, stylistycznej wolty tu nie ma, z głośników nadal płynie bezpretensjonalny, jadowity, zimny Black Metal zawierający duże pokłady melodii. Rdzeń pozostał tu niezmieniony i nadal opiera się na skandynawskiej szkole czarciego grania, czyli chłodnych, chwytliwych, surowych riffach, grzmiącej zawodowo, siarczystej sekcji i wokalizach utrzymanych w najlepszej tradycji gatunku. Nadal znajdziemy w tej muzie trochę chorych dysonansów, atonalnych zagrywek, partie podkręcającego mistyczną, okultystyczną atmosferę parapetu, nieco pogłosów, szeptów, czy rytualnych odniesień. Są też jednak pewne, zauważalne wyraźnie zmiany. Do głosu dochodzą tu w większym stopniu instrumentalne, melancholijne pasaże znane z Post-Rockowych produkcji i cięższe, opasłe elementy charakterystyczne dla stylistyki Doom. Częściej spotykamy tu także dobre, klasyczne w swym wyrazie partie solowe i ciekawie zaaranżowany, nieco bardziej wyrafinowany, niż na debiucie bas. Oczywiście nie jest to żadna jutrzenka gatunku. Całość sprowadza się tu do dwóch dobrze skonstruowanych, przepełnionych mrocznymi melodiami Black Metalowych wałkówz rozbudowanymi, atmosferycznymi partiami, które odpowiednio dawkują napięcie przed siarczystym, diabolicznym dojebaniem do pieca. „Open…” może przywodzić na myśl ich rodaków z Dawn i ich krążek „Slaughtersun (Crown of the Triarchy)”, choć oczywiście skojarzenia z Naglfar, Lord Belial, Sacramentum, Thulcandra, Dissection także siłą rzeczy się tu pojawią. Ładnie to wszystko trybi, słucha się tych wałków bardzo dobrze, gdyż brzmi to mocno i konkretnie, a przy tym przestrzennie i organicznie, aczkolwiek pod kopułą nie zostaje zbyt dużo (przynajmniej w moim przypadku), niemniej fani wymienionych powyżej zespołów spędzą z tym materiałem więcej niż trochę przyjemnych chwil. Konkludując: dobre, ale bez obsrania.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz