Sorts
"Schwarze Estnische Schweinerei"
Werewolf Promotion 2020
Jak tam u was ze znajomością sceny estońskiej? U mnie krucho. W zasadzie poza poznanym stosunkowo niedawno Goatsmegma nie jestem w stanie wymienić ani jednaj nazwy jakiegoś znaczącego zespołu z tego kraju. Trochę wstyd, ale cieszę się, bo od tej chwili ten stan rzeczy ulega diametralnej zmianie. I to wcale nie za sprawą jakiegoś nowego objawienia na tamtejszej scenie a materiału, który został zarejestrowany dziesięć lat temu. Z różnych jednak względów, poza ściśle limitowaną taśmą produkcji własnej, do dziś nie doczekał się należnego mu wydania. I właśnie tu wchodzi Werewolf Promotion, cała na biało i wręcza nam wydanie tego cacka na CD. Powiem krótko. W chwili gdy po raz pierwszy włączyłem "Schrarze Estnische Schweinerei" galoty spadły mi do samych kostek, i to pomimo faktu, iż miałem wówczas na sobie także jeansy. Estoński duet zajebał bowiem we mnie black metalem, jakiego od dobrych kilku lat (konkretnie od chwili, gdy Fenriz totalnie odpłynął) pragnę, jak tonący brzytwy. Na płycie wschodnich sąsiadów znajdujemy osiem kompozycji w bardzo, ale to bardzo Darkthronowym stylu. Ale czekaj, gdzie już lecisz? Jeszcze nie skończyłem. Grać pod Darkthrone, czy jak Darkthrone to jedno, ale grać podobnie i styl ten dodatkowo rozwijać to dwie różne sprawy. Poza fantastycznymi (tak, mogę powtórzyć to wielkimi literami – FANTASTYCZNYMI) riffami, wbijającymi się w głowę jak drzazga w dupę przy zjeździe po nieoheblowanej desce, niesamowicie zadziornym, szorstkim black metalowym wokalem i klimatem jak żywo przypominającym norweskie kanciapy, jest na tym krążku także kilka elementów już nie tak oczywistych jak by się mogło wydawać. No bo niby faktycznie mamy tu rytmiczne stukanie w nieco punkowym stylu, bez zbytniego rozpędzania się ale też i bez doomowych zwolnień, są Celtic Frostowe przeciągnięcia (najwyraźniejsze chyba w "Amok"), jest TO brzmienie gitar, od którego od razu dostaję gęsiej skórki na fiucie, są cykające talerze i stukające nieco tępo bębny. Lecz jest też porywająca, melodyjna solówka zaraz na początku "Gentes Aestorum", w pierwszej chwili budząca niemałą konsternację, w "Both Hands, Middle Finger" pojawia się fragment rapowany w stylu Body Count (a wiecie jak idealnie pasuje do całości i jak bardzo jest takim właśnie środkowym palcem do tych wszystkich, co właśnie w tej chwili kręcą nosem?) i jest kilka innych pomniejszych niespodzianek. To wszystko złożone w całość daje mi obraz zagubionej perły sceny black metalowej, która leżała sobie zakopana pod powierzchnią (czytaj: w undergroundzie) i czekała, by ktoś ją wreszcie odkopał. Kurwa, po co ja tyle pierdolę, przecież tego materiału po prostu trzeba posłuchać. Dla mnie stanowi on definicję black metalu takiego, jakim zawsze pragnąłem by był. Zakorzenionego w klasyce, surowego, drapieżnie chwytliwego, tradycyjnego lecz nie obawiającego się wyważonych eksperymentów. "Schwarze Estnische Schweinerei" to chyba najlepsza pozycja w katalogu Werewolf Promotion do tej pory. Absolutnie świetna płyta, klęczę na oba kolana!
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz