czwartek, 17 grudnia 2020

Recenzja THE SCUM „Dead Eyes”

 

THE SCUM

„Dead Eyes” (Ep)

Wild Noise Productions 2020

 

Dużo radochy sprawiła mi ta krótka Ep’ka kolumbijskiego The Scum. Dwa wałki, niespełna dziewięć minut muzy, a banan na ryju taki, jakby ktoś zrobił mi laskę. The Scum wykonuje bowiem równy, rytmiczny, wgniatający w podłoże Old School Death Fucking Metal, jakiego nigdy dosyć. Jakże jednak może być inaczej, skoro w składzie zespołu, który nagrywał ten materiał, widzimy byłego gitarzystę Internal Suffering i ludzi związanych z Nepente, miks wykonał Thomas Skogsberg, a masteringiem zajął się Andy Classen? Prawdziwą wisienką na tym pokrytym pleśnią torcie jest jednak udział Davida Ingrama, który użyczył swych strun głosowych w utworze tytułowym. Kurwa, jak ten niemłody już jegomość pociągnął ze swej zaropiałej gardzieli, to prawie zlałem się w galoty. Pewnie, że to granie, które człowiek wałkował już tysiące razy, ale cóż na to poradzę, że takie klasyczne dźwięki głęboko inspirowane latami 90-tymi, oparte na stosunkowo prostej, ale miażdżącej sekcji, ciężkich, tłustych riffach i klasycznie ryjących growlach cały czas wyrywają mnie z buciorów i tarmoszą niemiłosiernie? Dokładnie tak samo jest z „DeadEyes”. Chłopaki tu nie cudują, tylko szczerze i z przekonaniem rżną tradycyjny Metal Śmierci, któremu bardzo blisko do dokonań Benediction, Bolt Thrower, Dismember, czy Unleashed i mnie to wystarcza, wszak jak wiadomo, dobry Death Metal nie jest zły, a temu, granemu przez The Scum absolutnie nic nie brakuje.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz