THE SCUM
„Dead Eyes” (Ep)
Wild Noise Productions 2020
Dużo
radochy sprawiła mi ta krótka Ep’ka kolumbijskiego The Scum. Dwa wałki,
niespełna dziewięć minut muzy, a banan na ryju taki, jakby ktoś zrobił mi
laskę. The Scum wykonuje bowiem równy, rytmiczny, wgniatający w podłoże Old
School Death Fucking Metal, jakiego nigdy dosyć. Jakże jednak może być inaczej,
skoro w składzie zespołu, który nagrywał ten materiał, widzimy byłego gitarzystę
Internal Suffering i ludzi związanych z Nepente, miks
wykonał Thomas Skogsberg, a masteringiem zajął się Andy Classen? Prawdziwą
wisienką na tym pokrytym pleśnią torcie jest jednak udział Davida Ingrama,
który użyczył swych strun głosowych w utworze tytułowym. Kurwa, jak ten
niemłody już jegomość pociągnął ze swej zaropiałej gardzieli, to prawie zlałem
się w galoty. Pewnie, że to granie, które człowiek wałkował już tysiące razy,
ale cóż na to poradzę, że takie klasyczne dźwięki głęboko inspirowane latami
90-tymi, oparte na stosunkowo prostej, ale miażdżącej sekcji, ciężkich,
tłustych riffach i klasycznie ryjących growlach cały czas wyrywają mnie z
buciorów i tarmoszą niemiłosiernie? Dokładnie tak samo jest z „DeadEyes”.
Chłopaki tu nie cudują, tylko szczerze i z przekonaniem rżną tradycyjny Metal
Śmierci, któremu bardzo blisko do dokonań Benediction, Bolt Thrower, Dismember,
czy Unleashed i mnie to wystarcza, wszak jak wiadomo, dobry Death Metal nie
jest zły, a temu, granemu przez The Scum absolutnie nic nie brakuje.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz