czwartek, 31 grudnia 2020

Recenzja PATHOLOGICAL SADISM „Realms of the Abominable Putrefaction”

 

PATHOLOGICAL SADISM

Realms of the Abominable Putrefaction”

Amputated Vein Records 2020

Myślę, że nie muszę tłumaczyć, jakim gatunkiem para się Pathological Sadism. Wystarczy zestawić ze sobą kilka faktów i wszystko staje się jasne. A zatem do nazwy zespołu, tytułu płyty i okładki, jaka zdobi ten album, dorzucamy informacje, że zespół ten pochodzi z Tajlandii, ich wydawcą jest Amputated Vein Records, a chłopaki zrzeszeni są w stowarzyszeniu Siamese Brutalism. Jeżeli ktoś jeszcze zastanawia się, co usłyszy na debiutanckim albumie zespołu, niech zerknie na zdjęcie członków zespołu. Co oni mogą grać? Przecież kurwa nie muzykę biesiadną ani poezję śpiewaną. Oczywistym jak amen w pacierzu jest zatem fakt, że na „Realms…” znajduje się Slaming Brutal Death Metalowy napierdol, oparty na miażdżących bębnach, soczystym, w chuj ciężkim basie, mięsistych, patroszących riffach i głębokim, chorym, rzygającym growlingu. Chłopaki są bardzo sprawni technicznie i wiedzą, co chcą osiągnąć, więc materiał ten spuszcza okrutny wpierdol, ale jednocześnie bardzo dobrze się go słucha i nie jest to li, tylko jednostajna, mulista sieczka. Wszystko ma tu swoje miejsce i nic nie jest dziełem przypadku. Wystarczy zwrócić uwagę na rozrywające harmonie wioseł, czy tłuste, zagęszczone struktury rytmiczne, aby dostrzec w tym celowość i talent muzyków do tworzenia dobrych, w chuj brutalnych wałków. Wszystko tu, co oczywiste, brzmi grubo i soczyście, a zarazem na tyle przestrzennie, aby słuchacz mógł delektować się czystą brutalnością poszczególnych składników tej produkcji. Zatem jeżeli ktoś ma ochotę zanurzyć się w ten barbarzyński, perwersyjny, obsceniczny napierdol, to płytka ta jest wręcz idealnie skrojona pod jego potrzeby. Mówiąc bardziej obrazowo, jeżeli drogi słuchaczu rajcują cię płytki Devourment, Goretrade, Heinous Killing, Acranius, Vulvectomy, Kraanium, czy Devour the Unborn, to propozycja Pathological Sadism upierdoli Ci dynię przy samej dupie. Ja taplam się w tym bagnie okrucieństwa już kilka dni i ciągle nie mam dość. Bez dwóch zdań, zajebiście dobry w swym gatunku album.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz