PAGAN FOREST
„Bogu”
Werewolf Promotion 2021
Pamiętam Pagan Forest z czasów,
gdy wydawali swe materiały demo „Pośród Złowieszczej Ciszy” (1999) i „Pure Harmony
of the Night” (2004). Oba te materiały zawierały, jak na tamte czasy całkiem
niezłą muzę i miały wówczas dobre przyjęcie w rodzimym undergroundzie.
Zdziwienie me było zatem naprawdę spore, gdy ujrzałem, że 1.01.2021 Werewolf Promotion
wypuścił pod swoimi skrzydłami pierwszy, pełny album grupy. Myślałem, że Pagan Forest
to już raczej zamknięty rozdział, a tu proszę. Zaskoczeniu dorównywały jednak
obawy, czy aby zespół sprosta pewnym oczekiwaniom i czy pierwszy pełniak grupy
nie będzie zalatującą nieładnie kupą. Okazało się jednak, że panowie dali radę,
a „Bogu” to naprawdę niezły kawałek Pagan/Black Metalu. Typowo ludowe elementy
z tzw. białym śpiewem, które zrealizował zaproszony tu gościnnie zespół Drewno,
wykonujący na co dzień starodawne pieśni ludów słowiańskich umiejętnie
połączono na tej produkcji z jadowitym, siarczystym, srogo kopiącym po zadkach
czarcim metalem opartym na konkretnie grzmiącej sekcji, surowych riffach ze
sporą dawką melodii i rasowych wokalach, a co najważniejsze zrobiono to na tyle
dobrze, że te dwa tak pozornie odległe od siebie bieguny znalazły wspólny język
i bardzo dobrze ze sobą współgrają, tworząc fajny klimat całości. Jak
trywialnie by to nie zabrzmiało, na „Bogu” rzeczywiście można wyczuć atmosferę
przesiąkniętą rdzenną duchowością czasów przedchrześcijańskich na ziemiach
Słowiańszczyzny, w czym bardzo wydatnie pomagają czyste wokale o
rytualno-plemiennym zabarwieniu. Jeżeli chodzi o teksty, to pomimo że napisano
je w języku polskim, to uniknięto banalnych sformułowań, a całość ma lekko
poetycki charakter. Wykorzystano zresztą w tej materii utwory takich autorów
jak Tadeusz Miciński, Kazimiera Iłłakowiczówna, Ryszard Danecki, Janka Kupała
(Iwan Łucewicz), czy Szakalis. Na materiale tym uniknięto także, co bardzo
ważne (przynajmniej wg mnie) niepotrzebnego zadęcia i jakiegoś wielkiego
patosu, dzięki czemu tej płytki bardzo dobrze się słucha, choć momentami cały
czas czuć ducha polskiego, nieco naiwnego Pagan/Black Metalu lat 90-tych, ale
jak dla mnie ma to swój urok. Można sobie zatem pewne fragmenty nucić przy
goleniu, tupnąć nóżką tu i tam, a i łbem jest przy czym zarzucić. Brzmi ta
płytka też całkiem fajnie. Sound jest intensywny, surowy i niezgorzej
zagęszczony w pewnych fragmentach, a do tego żywy i przestrzenny. Małe „ale”
mam jednak do beczek, które momentami brzmią jak dla mnie nieco zbyt
syntetycznie, podczas gdy ja widziałbym tam większy groove, ale to tylko taka
mała dygresja. Podsumowując: Pagan Forest powrócił w wyśmienitej formie, a
„Bogu” to w swym gatunku naprawdę dobry album. Uważam jednak, że potwierdzeniem
tego, czy Pagan Forest rzeczywiście jest na fali wznoszącej, będzie dopiero
następna płyta zespołu, na którą mam nadzieję, nie będziemy musieli czekać
ponad ćwierć wieku.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz