piątek, 12 lutego 2021

Recenzja PAGAN FOREST „Bogu”

 

PAGAN FOREST

„Bogu”

Werewolf Promotion 2021

 

Pamiętam Pagan Forest z czasów, gdy wydawali swe materiały demo „Pośród Złowieszczej Ciszy” (1999) i „Pure Harmony of the Night” (2004). Oba te materiały zawierały, jak na tamte czasy całkiem niezłą muzę i miały wówczas dobre przyjęcie w rodzimym undergroundzie. Zdziwienie me było zatem naprawdę spore, gdy ujrzałem, że 1.01.2021 Werewolf Promotion wypuścił pod swoimi skrzydłami pierwszy, pełny album grupy. Myślałem, że Pagan Forest to już raczej zamknięty rozdział, a tu proszę. Zaskoczeniu dorównywały jednak obawy, czy aby zespół sprosta pewnym oczekiwaniom i czy pierwszy pełniak grupy nie będzie zalatującą nieładnie kupą. Okazało się jednak, że panowie dali radę, a „Bogu” to naprawdę niezły kawałek Pagan/Black Metalu. Typowo ludowe elementy z tzw. białym śpiewem, które zrealizował zaproszony tu gościnnie zespół Drewno, wykonujący na co dzień starodawne pieśni ludów słowiańskich umiejętnie połączono na tej produkcji z jadowitym, siarczystym, srogo kopiącym po zadkach czarcim metalem opartym na konkretnie grzmiącej sekcji, surowych riffach ze sporą dawką melodii i rasowych wokalach, a co najważniejsze zrobiono to na tyle dobrze, że te dwa tak pozornie odległe od siebie bieguny znalazły wspólny język i bardzo dobrze ze sobą współgrają, tworząc fajny klimat całości. Jak trywialnie by to nie zabrzmiało, na „Bogu” rzeczywiście można wyczuć atmosferę przesiąkniętą rdzenną duchowością czasów przedchrześcijańskich na ziemiach Słowiańszczyzny, w czym bardzo wydatnie pomagają czyste wokale o rytualno-plemiennym zabarwieniu. Jeżeli chodzi o teksty, to pomimo że napisano je w języku polskim, to uniknięto banalnych sformułowań, a całość ma lekko poetycki charakter. Wykorzystano zresztą w tej materii utwory takich autorów jak Tadeusz Miciński, Kazimiera Iłłakowiczówna, Ryszard Danecki, Janka Kupała (Iwan Łucewicz), czy Szakalis. Na materiale tym uniknięto także, co bardzo ważne (przynajmniej wg mnie) niepotrzebnego zadęcia i jakiegoś wielkiego patosu, dzięki czemu tej płytki bardzo dobrze się słucha, choć momentami cały czas czuć ducha polskiego, nieco naiwnego Pagan/Black Metalu lat 90-tych, ale jak dla mnie ma to swój urok. Można sobie zatem pewne fragmenty nucić przy goleniu, tupnąć nóżką tu i tam, a i łbem jest przy czym zarzucić. Brzmi ta płytka też całkiem fajnie. Sound jest intensywny, surowy i niezgorzej zagęszczony w pewnych fragmentach, a do tego żywy i przestrzenny. Małe „ale” mam jednak do beczek, które momentami brzmią jak dla mnie nieco zbyt syntetycznie, podczas gdy ja widziałbym tam większy groove, ale to tylko taka mała dygresja. Podsumowując: Pagan Forest powrócił w wyśmienitej formie, a „Bogu” to w swym gatunku naprawdę dobry album. Uważam jednak, że potwierdzeniem tego, czy Pagan Forest rzeczywiście jest na fali wznoszącej, będzie dopiero następna płyta zespołu, na którą mam nadzieję, nie będziemy musieli czekać ponad ćwierć wieku.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz