środa, 17 lutego 2021

Recenzja Engulfed "Vengeance of the Fallen"

 

Engulfed

"Vengeance of the Fallen"

Me Saco un Ojo Rec. / Dark Descent Rec. 2020

Nie tak dawno Engulfed wypuścili w świat swój debiutancki krążek, ale jak spoglądam w kalendarz, to jakby nie liczyć wychodzi, że to już minęły trzy lata. Czyli zdecydowanie czas na kolejny ruch. Nowy materiał Turków to niestety nie kolejny duży album, lecz jedynie cztery nowe utwory. Oczywiście w samej muzyce nic się za bardzo nie zmieniło, bo przecież Engulfed to nie Furia, by zaskakiwać i odkrywać nieznane. Jeżeli komuś pasowały dotychczasowe piosenki zespołu, to nową EP-kę może łykać w ciemno, z dożywotnią gwarancją jakości. Otrzyma bowiem dwadzieścia pięć minut klasycznego death metalu na najwyższym poziomie. Można bez kozery powiedzieć, że zespół z Istambułu z każdym kolejnym wydawnictwem pomału, acz wyraźnie się rozwija, pozostając równocześnie zamkniętym w śmierć metalowych ramach. Bo niby nadal słyszymy w tej muzyce wyraźne wpływy Incantation i Immolation, tu i tam zawieruszą się fińskie melodie, ale mimo faktu, że to wszystko było już setki razy grane, to muzyka Engulfed jest niebywale świeża i po prostu zajebiście dobra. Słychać, choćby po co raz to lepszych partiach solowych, że muzycy nie spędzają prób na żłopaniu browara i pierdoleniu o dupach, tylko systematycznie szlifują warsztat. Czuć tu prawdziwą pasję i oddanie death metalowej ideologii. Kompozycje na tej EP-ce są wzorowo wyważone i urozmaicone a jej brzmienie jest niemal encyklopedycznym przykładem na to, jak dobrze powinien brzmieć ten gatunek metalu. I tylko szkoda, że ten materiał jest tak krótki, choć jak to się zwykło mówić – lepszy niedosyt niż przejedzenie. Po wysłuchaniu "Zemsty Upadłych" już niecierpliwie czekam na kolejny duży album, bo ten kawałek śmierci jest kolejnym dowodem, że na Engulfed można polegać... Jak na Zawiszy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz