niedziela, 14 lutego 2021

Recenzja Intolerant "Primal Future"

 

Intolerant

"Primal Future"

Time To Kill Rec. 2020

Czy tylko mi powyższa okładka od razu skojarzyła się z Diocletian? Jeśli nawet nie, to i tak nie ma to większego znaczenia, gdyż muzycznie oba zespoły bliźniakami syjamskimi raczej nie są, mimo iż mają kilka czynników wspólnych, choćby bezkompromisowość i ekstremizm. Na swoim debiucie Włosi z Intolerant serwują dźwięki zimne, całkowicie odhumanizowane i stojące w opozycji do obecnie panujących trendów. Co więcej, oni wcale nie starają się ułatwić słuchaczowi ogarnięcia swojej twórczości wpadającymi w ucho akordami czy łatwo zapamiętywalnymi melodiami. Mam wrażenie, że stosowane przez nich środki mają wręcz to zadanie utrudnić. Dla przykładu to niebywale mechaniczne i dość jednolite dudnienie perkusji. Naprawdę ciężko mi było uwierzyć, że to żywe bębny, ale skoro tak faktycznie jest, to ich autor ma wyjątkowo trafny pseudonim artystyczny. Owe przesterowane beaty często przygłuszają wszystko poza wysuniętym wokalem i szalejącymi co jakiś czas solówkami. Z kolei wycofane, a raczej mniej słyszalne gitary szarpane są chyba za pomocą szlifierki tworząc niesamowicie potężna, jednolitą ścianę dźwięku. Trzeba mieć zatem odrobinę samozaparcie by się w tym szalejącym wirze hałasu odnaleźć. Słuchając dziesięciu zawartych na "Primal Future" kompozycji ma się chwilami autentyczne uczucie metalicznego posmaku w ustach. Włosi nie starają się nikogo dosłownie cytować, czerpią raczej z szerokiego wachlarza gatunków, począwszy od black, war czy death metalu a zahaczając ostatecznie nawet o industrial czy noise. Jeśli założymy jednak, że Intolerant to machina wojenna, jak to określa wydawca, to rzeczona wojna toczy się gdzieś w odrealnionej rzeczywistości. Mimo iż album ten trwa jedynie pół godziny, mógłby służyć w niej za broń dźwiękową, gdyż jego intensywność przebija większość pozycji ukazujących się obecnie na metalowym rynku muzycznym. I właśnie przynajmniej z tego powodu warto sprawdzić "Prime Future". Nie jest to żadne dzieło epokowe czy nawet odkrycie miesiąca, jest to po prostu wpierdol jak ta lala. A co najważniejsze, duet z Intolerant robi muzykę trochę inaczej, po swojemu. I dlatego mi się ta włoska robota podoba.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz