SAGENLAND
„Oale Groond”
Heidens Hart Records 2021
Holenderski
Sagenland powstał ponad 20 lat temu, korzenie zespołu sięgają bowiem roku 2000.
Aż do stycznia 2021 grupa miała na swym koncie tylko jedno wydawnictwo, jakim
był split z Vargulf, który to ukazał się w 2005 roku. Tyle krótkiego rysu
historycznego dla zainteresowanych. Muzycznie natomiast na pierwszym, pełnym
albumie Sagenland mamy do czynienia z dosyć solidnym, surowym Pagan Black
Metalem o wyraźnie folkowym zabarwieniu, przesiąkniętym tradycjami i mitologią
regionu Twente (wiejskie obszary we wschodniej Holandii). Zespół zachował
odpowiedni balans pomiędzy agresją Black Metalu zakorzenionego w latach 90-tych
a miejscowymi, ludowymi naleciałościami, dzięki czemu „Oale…” nie zalatuje
krowim łajnem, czy wiejską zabawą na klepisku w strażackiej remizie. Sporo tu
jadowitych, zimnych, tradycyjnych, czarcich riffów, beczki wraz z wyrazistym
basem potrafią siarczyście przypierdolić, a i rasowy scream też tu usłyszymy.
Te tradycyjne, chropowate dźwięki udanie połączono na tej produkcji z akustycznymi
sekcjami i folkowymi strukturami o bardzo dobrym wyczuciu melodii i dobrymi,
czystymi wokalnymi harmoniami. Jest na tej płycie coś z pogańskiego ducha
Arckanum, są też partie, które kłaniają się wczesnej twórczości Satyricon, czy
Ulver, a i fani Drudkh, czy Negura Bunget też znajdą na tym albumie kilka
interesujących nut. Brzmienie ma odpowiednią przestrzeń, jest organiczne, ale
surowości i agresywnej, złośliwej natury także nie można mu odmówić. Cały
materiał oparto w zasadzie o sprawdzone, klasyczne wzorce zachowując
odpowiednie proporcje użytych składników, więc słucha się tego przyjemnie i bez
większych problemów, zwłaszcza że płytka trwa niewiele ponad 32 minuty. Oczywiście
nie jest to żadna rewelka, czy przełom w gatunku i zapewne nie wydam na ten
album swych ciężko zarobionych dutków, ale „Oale Groond”
to rzetelna Pagan/Black Metalowa płytka, która dostarczyła mi kilka przyjemnych
chwil.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz