wtorek, 16 lutego 2021

Recenzja Sars "thRough Reality"

 

Sars

"thRough Reality"

Independent 2021

Są na świecie rzeczy, które człowiek chciałby zobaczyć choć raz. Jak to się mówi pięknie i poetycko, zobaczyć i umrzeć. Jednocześnie są też i takie, które usłyszeć raz to i tak o raz za dużo. Jak to się mówi niepoetycko, można się zrzygać. Ja nie wiem kurwa, za co oni nas tak nienawidzą w tym całym Rzeszowie, że podsyłają nam do recenzji same kloce. Po genialnym, przynajmniej w opinii samego twórcy, który płakał nam w rękaw dobry miesiąc, Helucynogenie oraz nawet strawnym, choć zjebanym na własne życzenie Pandrador, dziś pytanie o recenzję śle Sars. Na szczęście jest to tylko EP-ka, bo dłuższego materiału bym zapewne nie zdzierżył. Panowie grają muzykę będącą wypadkową między death metalem a slugde z bardzo modernistycznym brzmieniem. Coś a'la połączenie Crowbar i Soulfly z growlem w tonacjach dwóch. Sporo tu rytmów do radosnego podskakiwania, ale tak okurwakropnie oklepanych i nic nie wnoszących do samych kompozycji, że chyba tylko Cavalera potrafił na podobnym motywie zbudować z siedem różnych piosenek. Do towarzystwa mamy mocno irytujące, nowoczesne, niby futurystyczne zagrywki gitarowe w stylu (i na poziomie) Thy Disease, pasujące mi do całości jak świni siodło. Brzmienie? Komputer. Zero organiczności, głębi, siły... A przecież przy takiej muzyce jaką starają się uprawiać chłopaki Sarsy to jebana podstawa, o ile ma to zażreć. Nie mniej jednak samo brzmienie płyty nie czyni, tylko muzyka. A ta, żeby się zbytnio nie pastwić, jest po prostu w chuj słaba i powtarzalna. Nie powiem, że bez pomysłu, bo ten może i jest, jednak jak dla mnie nie do końca przekonywujący. Nie wszystko się bowiem ze sobą zazębia i kret, choćby chciał, to żyrafy nie pokryje. Spotkałem w życiu tak wiele osób ze zjebanym gustem muzycznym, że jestem przekonany, iż Sars znajdą garstkę fanów, oczywiście poza znajomymi i rodziną. Światowej, a nawet regionalnej kariery im jednak nie wróżę. Nie dlatego, że jest to nie do końca moje granie. Po prostu nie wyczuwam w tej muzyce jakiegokolwiek potencjału twórczego. Takich grajków jest na pęczki za każdym rogiem. I to by było na tyle.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz