TERRORDOME
„Straight Outta Smogtown”
Selfmadegod Records 2021
Zacząłem
się już mocno niepokoić ciszą z obozu Terrordome, gdyż jakby nie spojrzeć od
wydania ostatniego, pełnego albumu tych szalonych maniaków minęło już 6 długich
lat. Radość ma była zatem ogromna, gdy ujrzałem zapowiedź ich nowej płyty w
barwach Selfmadegod Records. Nadszedł zatem ten dzień, gdy wreszcie mogłem
odpalić tę długo wyczekiwaną przez mnie płytkę. Wciskam zatem play i
praktycznie od samego początku dostaję łomot tak okrutny, że trudno mi
pozbierać moje rozjebane w chuj szczątki z gleby. Będąc zdrowym na umyśle i
wątrobie, stwierdzam, iż dawno nie słyszałem tak doskonałego, agresywnego,
naładowanego złością, zadziornego, jadowitego, wyrywającego z buciorów,
siarczystego Thrash Metalu. Ta płyta to pierdolone thrash’owe tornado, po którego
przejściu nie zostaje kamień na kamieniu. Tu nie ma litości, to czysty i
ojczysty, rasowy nakurw w czternastu odsłonach, od którego prostuje się
okrężnica i pęka szkliwo na zębach. Beczki napierdalają bezlitośnie, serwując
słuchaczowi przepyszne zmiany tempa i rytmiczne zawijasy, gruby bas niszczy
obiekty, miażdżące, mięsiste riffy swą siłą potrafią skruszyć granit, a w
warstwie wokalnej słychać taką złość i furię, że trudno to do końca opisać. Chcecie
porównań? Proszę bardzo.
Razor, Nuclear Assault, Cryptic Slaughter, wczesny Slayer, DRI, S.O.D.,
Municipal Waste. To oczywiście zespoły, które w tej
chwili przyszły mi na myśl, a zapewne każdy z Was dorzuci tu jeszcze jakieś
nazwy. Słychać także wyraźnie, że chłopaki inspirują się nie tylko Thrash
Metalem, tak więc dźwięki tu zwarte skręcają momentami delikutaśnie w stronę Death Metalowych rewirów, czy też bardziej
zapiaszczonych, ale oczywiście podkręconych do niesamowitych prędkości
elementów charakterystycznych dla stylistyki Stoner, czy Southern, co sprawia,
że „Straight…” to ekscytująca, intensywna i zarazem w chuj dynamiczna płytka.
Ciężkie, tłuste, pełne, przestrzenne, ale i zarazem przepełnione zaostrzonymi,
kaleczącymi głęboko opiłkami metalu brzmienie uwypukla wściekłość, jad i
pierwotną brutalność wylewające się z tego krążka. I co tu kurwa dłużej gadać?
„Prosto ze Smogtown” to wyjebany w kosmos Crossover/Thrash na pełnej kurwie,
który przy każdym odsłuchu spuści Wam straszliwy wpierdol, bez pytania o zgodę.
Jak dla mnie pozycja do obowiązkowego zakupu. Zróbcie sobie zatem zimowy
prezent i zamówcie ten album w sklepie Selfmadegod. Weźcie przy tej okazji od
razu koszulkę, po chuj macie dwa razy bulić za przesyłkę.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz