Adaestuo
"Manalan
Virrat"
Umbra Dei 2020
Gdyby
ktoś zapytał, czy uważam się za metalowego ortodoksa, odpowiem, że zdecydowanie
nie. Nawet jeśli zdecydowanie większość muzyki goszczącej w moim odtwarzaczu
chowa się w płytkich i ściśle określonych szufladkach. Czasem jednak zdarza mi
się wychylić łeb z nory i pomyśleć poza pudełkiem, jak to gadają Brytole. Nowy
album Adaestuo przeleżał u mnie na półce nietknięty przez dobry rok. Kurzył
się, dojrzewał i czekał na odpowiednią chwilę, na ten moment w którym zapragnę
zaczerpnąć ze źródełka odmienności, by cieszyć się smakiem czegoś odmiennego.
Trucizny. Cierpkiej i słodkiej zarazem, zmieniającej konsystencję i kolor.
Muzyka na "Manalan Virrat" jest właśnie taka niejednolita. W zasadzie
jest ona trudna do sklasyfikowania. Także wymagająca całkowitego skupienia.
Pewne jest natomiast jedno. Jest ona niesamowicie mroczna i na swój sposób
oryginalna, mimo iż nie odkrywająca nowych kontynentów. Co mam na myśli? A to,
że jeżeli wrzucimy do jednego naczynia taki Dead Can Dance, Diamanda Galas i
Swans, dokładnie wymieszamy, to otrzymamy drinka w postaci Adaestuo. A jednak
jego smak nie będzie do końca tak oczywisty, jak byśmy się spodziewali, gdyż
odrobina czarodziejskiej mikstury własnego pomysłu sprawi, że odbędziemy podróż
w nieznane dotąd obszary wyobraźni i zahaczymy o świat, z którego nie wraca się
już takim samym. Przez czterdzieści minut będziemy płynąć w otoczeniu wszelkich
negatywnych emocji, topić się w niepokoju i doświadczać narkotycznych wizji.
Towarzyszyć nam będą schizofreniczne kobiece wokale, wywołujące nie tylko
ciarki na skórze, ale i budzące uśpione w głowie demony. "Manalan
Virrat" to płyta niemal rytualna, która w każdym uwolni inne odczucia. Ona
nie jest łatwo definiowalna i każdemu może ukazać się pod inną postacią, w
zależności od tego, co kryjecie na dnie duszy. Przy tego typu dźwiękach mam
czasem wrażenie, że powinienem milczeć i się w nich zanurzać zamiast o nich
pisać. Nie wszystko bowiem da się ubrać w słowa. Powiem zatem jeszcze tylko to,
że jeśli oczekujecie muzyki w rodzaju "Krew Za Krew", to się możecie
bardzo zdziwić. Adaestuo drepcze bowiem własnymi ścieżkami. I za to
zespół ten niezmiernie sobie cenię.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz