czwartek, 17 czerwca 2021

Recenzja Adaestuo "Manalan Virrat"

 

Adaestuo

"Manalan Virrat"

Umbra Dei 2020

Gdyby ktoś zapytał, czy uważam się za metalowego ortodoksa, odpowiem, że zdecydowanie nie. Nawet jeśli zdecydowanie większość muzyki goszczącej w moim odtwarzaczu chowa się w płytkich i ściśle określonych szufladkach. Czasem jednak zdarza mi się wychylić łeb z nory i pomyśleć poza pudełkiem, jak to gadają Brytole. Nowy album Adaestuo przeleżał u mnie na półce nietknięty przez dobry rok. Kurzył się, dojrzewał i czekał na odpowiednią chwilę, na ten moment w którym zapragnę zaczerpnąć ze źródełka odmienności, by cieszyć się smakiem czegoś odmiennego. Trucizny. Cierpkiej i słodkiej zarazem, zmieniającej konsystencję i kolor. Muzyka na "Manalan Virrat" jest właśnie taka niejednolita. W zasadzie jest ona trudna do sklasyfikowania. Także wymagająca całkowitego skupienia. Pewne jest natomiast jedno. Jest ona niesamowicie mroczna i na swój sposób oryginalna, mimo iż nie odkrywająca nowych kontynentów. Co mam na myśli? A to, że jeżeli wrzucimy do jednego naczynia taki Dead Can Dance, Diamanda Galas i Swans, dokładnie wymieszamy, to otrzymamy drinka w postaci Adaestuo. A jednak jego smak nie będzie do końca tak oczywisty, jak byśmy się spodziewali, gdyż odrobina czarodziejskiej mikstury własnego pomysłu sprawi, że odbędziemy podróż w nieznane dotąd obszary wyobraźni i zahaczymy o świat, z którego nie wraca się już takim samym. Przez czterdzieści minut będziemy płynąć w otoczeniu wszelkich negatywnych emocji, topić się w niepokoju i doświadczać narkotycznych wizji. Towarzyszyć nam będą schizofreniczne kobiece wokale, wywołujące nie tylko ciarki na skórze, ale i budzące uśpione w głowie demony. "Manalan Virrat" to płyta niemal rytualna, która w każdym uwolni inne odczucia. Ona nie jest łatwo definiowalna i każdemu może ukazać się pod inną postacią, w zależności od tego, co kryjecie na dnie duszy. Przy tego typu dźwiękach mam czasem wrażenie, że powinienem milczeć i się w nich zanurzać zamiast o nich pisać. Nie wszystko bowiem da się ubrać w słowa. Powiem zatem jeszcze tylko to, że jeśli oczekujecie muzyki w rodzaju "Krew Za Krew", to się możecie bardzo zdziwić.  Adaestuo drepcze bowiem własnymi ścieżkami. I za to zespół ten niezmiernie sobie cenię.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz