wtorek, 8 czerwca 2021

Recenzja SLAGMARK „Radical Malice”

 

SLAGMARK

„Radical Malice” (Demo)

Purity Through Fire 2020

To już drugie wydawnictwo, jakie zaserwował fanom czarnej polewki niemiecki duet Slangmark w 2020 roku. Po wydanym wiosną pierwszym, pełnym albumie „Purging Sacred Soils” horda powróciła z materiałem demo, które podobnie, jak debiut, zostało wydane przez Purity Through Fire, jako digipack cd. Zespół ten znany jest wszystkim, którzy choć trochę orientują się w meandrach czarciego, germańskiego undergroundu, tworzą go bowiem muzycy związani z Sarastus, Mavorim, Totenwache, czy Sarkrista. „Radical Malice” to materiał będący w zasadzie kontynuacją „Purging…”, zawierający cztery wałki surowego, intensywnego, melodyjnego, niemieckiego Black Metalu, który fanom takich dźwięków z pewnością przypadnie do gustu, a oponenci oleją go ciepłym strumieniem moczu. Słychać tu wyraźne odniesienia do II fali gatunku z ukierunkowaniem na Skandynawię (Finlandia najmocniej odciska tu swoje piętno), jest zatem agresywnie, chłodno, mrocznie, chwytliwie, ale zarazem dosyć przewidywalnie i nudno. Riffy są co prawda solidne, zadziorne, nasycone mrocznymi melodiami i mają należytą porcję jadu, jednak nie wychylają się ani na jotę poza gatunkowe ramy, a pewna ich powtarzalność może irytować. Podobnie jest zresztą z sekcją rytmiczną, czy wokalami. Beczki napierdalają konkretnie, a rasowy, mroczny scream sieje nienawiść, jednak wszystko to kurczowo trzyma się sprawdzonych schematów. O basie nie wspominam, bo go nie ma, lub go nie słychać, co wychodzi na jedno, efektem tego są jednak wyraźnie słyszalne puste miejsca, które mocno tępią pazur tego materiału, zmniejszają jego siłę uderzeniową i moc. Brzmienie jest ziarniste, zabrudzone, wali siarką i zalatuje delikatnie pleśniowym aromatem, czyli ponownie standardowo, choć ten element układanki jest akurat plusem tego wydawnictwa. Słychać tu pewne inspiracje Satanic Warmaster, Horna, czy Sargeist, tyle że „Radical Malice” to zdecydowanie nie ta liga. Wszyscy zagorzali, Black Metalowi fanatycy pewnie łykną to wydawnictwo niczym pelikany, bo w gruncie rzeczy to solidne demo, dla mnie jednak to zwykła, dobra na dwa, może trzy przesłuchania, czarna przeciętność. 

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz