poniedziałek, 28 czerwca 2021

Recenzja WICHER „Czary i Czarty”

 

WICHER

Czary i Czarty”

Godz Ov War Productions 2021

Teraz muzycznie oddalimy się nieco od typowo metalowej stylistyki, choć nadal będziemy obracać się w tematach, które w mniejszym, bądź większym stopniu są z nią powiązane. A wszystko to za sprawą debiutanckiej płyty projektu Wicher, którą pod swymi sztandarami wydała niezmordowana Godz Ov War Productions. Nie da się kurna ukryć, że „Czary i Czarty” to album nie dla każdego. Nie wchodzi on gładko jak penis w dobrze naoliwioną vaginę. Tej muzyce trzeba poświęcić nieco czasu i atencji, trzeba mieć także odpowiedni nastrój, aby romansować z tymi dźwiękami, a i to nie zawsze gwarantuje, że spodoba nam się to, co usłyszymy. Koncepcja liryczna oparta jest tu bowiem na fragmentach książki J. Tuwima „Czary i Czarty Polskie” oraz na niektórych świętokrzyskich legendach, natomiast sama muzyka grana jest wyłącznie na tradycyjnych instrumentach ludowych (flet, saz, buzuki, harfa szczękowa, mandolina i cała grupa bliżej mi nieznanych instrumentów smyczkowych). Obcujemy zatem z czystymi, etnicznymi dźwiękami zakorzenionymi głęboko w przeszłości, ale wbrew pozorom nie wszystko jest tu tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Poszczególne utwory są ciekawie skonstruowane i zaaranżowane, a przede wszystkim posiadają one pewną magię, pulsuje w nich energia dawnych dni, która przelewa się na tym wydawnictwie niczym fale ognia w próżni. Te dźwięki potrafią hipnotyzować i wciągać, a transowe, plemienne, niemal rytualne bębny, tajemnicze szepty i zaklęcia, czy dzikie, nawiedzone, rozgorączkowane, złowrogie wokale serwowane tu przez opętaną niewiastę potrafią solidnie przeorać czaszkę (a w zasadzie to, co znajduje się pod czaszką) słuchacza. Na swój pokrętny sposób dosyć niebezpieczny to materiał, gdyż utwory zawarte na tym wydawnictwie przenoszą nas w inny świat i inną rzeczywistość, w której można zagościć na długi czas. To podróż w ukrytą i mroczną część naszej duchowości, w dawno minione wierzenia i zapomniane pradawne obrzędy trzymane z dala od ludzkiego oka. „Czary i Czarty” to dziki taniec z diabłami i demonami wokół wielkiego ogniska, gdzieś w pradawnym, gęstym, mrocznym lesie, gdzie czas i przestrzeń tracą znaczenie. Czy masz odwagę, aby tam wejść?


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz