piątek, 4 czerwca 2021

Recenzja ANAL STABWOUND „The Visceral Sovereign”

 

ANAL STABWOUND

„The Visceral Sovereign”

Inherited Suffering Records 2021

 

Anal Stabwound to projekt, który powstał w 2018 roku, a powołał go do życia Nikhil Talwalkar, który wówczas liczył sobie 13 (słownie: trzynaście) wiosen. Kurwa, ja w jego wieku marszczyłem Freda przy ukradkiem zdobytych od kolegów pornolach, a koleś zakłada Brutal Death Metalowy zespół, ale co ważniejsze, po trzech latach pracy nagrywa album, który po prostu rozpierdala w pizdu wszystko, co napotka na swej drodze. Nie dziwię się włodarzom Inherited Suffering Records, że zdecydowali się wydać ten album pod swymi skrzydłami, bowiem „The Visceral Sovereign” to w swojej klasie naprawdę miażdżący album. Koleś albo wyssał Brutal Death Metal z cyca matki, albo jest w mordę jeża geniuszem, innej opcji nie ma. Ta płyta oferuje bowiem okrutny rozpierdol o wysokim stopniu technicznego zaawansowania, oparty na bezlitosnych, wgniatających w glebę, wywijających niesamowicie bębnach, wywracającym wnętrzności, tłustym, solidnie pokręconym basie, precyzyjnych, rozrywających w pizdu, niemal matematycznie dokładnych, soczystych, zagęszczonych riffach, brutalnych, ociekających okrucieństwem harmoniach z odrobiną atonalnych akordów i niskich, przepięknie zaflegmionych, wydobywanych z głębi trzewi growlach. Jak na produkcję z gatunku Brutal Death Metal płytka jest stosunkowo okazała, bowiem trwa powyżej 54 minut, ale uwierzcie mi, ani przez sekundę nie czułem się znudzony podczas romansu z tą produkcją, co doskonale świadczy o umiejętnościach kompozytorskich i aranżacyjnych Nikhil’a, a jeżeli chodzi o jego warsztat techniczny, to biorąc pod uwagę wiek tego jegomościa, jest on wręcz wyśmienity. Brzmienie, podobnie, jak zawarta tu muza jest brutalne, tłuste, niszczące, ale na tyle przestrzenne, że każdy element tej bestialskiej układanki jest dobrze słyszalny i miażdży z gracją ogromnego buldożera. Słychać, że chłopak bardzo dobrze odrobił lekcje, bowiem można usłyszeć tu wpływy zarówno Suffocation i Dying Fetus, jak i 7 H.Target, Wormed, Guttural Secrete, Putrid Pile, czy Abominable Putridity. I jak tu nie polubić tego miśka? Się kurwa nie da. Totalne wjeby spuścił mi ten materiał i jak dla mnie to płytka do obowiązkowego zakupu. Myślę, że większość miłośników brutalnej rozpierduchy podzieli moje zdanie odnośnie do tego albumu. Ostatnie słowa tej recenzji kieruję zatem do autora tych dźwięków: przyjacielu, jesteś moim bogiem, czekam z niecierpliwością na kontynuację „Władcy Wnętrzności” i niech moc będzie z Tobą.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz