ARTILLERY
„X”
Metal Blade Records 2021
Kurwa,
aż się nie chce wierzyć, ale Artillery rozsiewa metalową zarazę już bez mała 40
lat!!! Oczywiście w ciągu tak długiego czasu Duńczycy mieli swoje wzloty i
upadki, czasowe zawieszenia działalności i co zrozumiałe, pewne rotacje w
składzie (stracili wszak swego założyciela i kluczowego członka zespołu Mortena
Stützer’a – spoczywaj w pokoju bracie), ale i tak wielki szacun dla tych
niemłodych już jegomości, że cały czas napierdalają i są w formie, której pozazdrościłby
im niejeden jurny i butny młodzian. Od pewnego czasu co prawda Artillery nie
rzeźbi już tak agresywnie, jak na swych pierwszych produkcjach, ich płytki mają
więcej melodyjnych elementów i często zaglądają do klasycznego, Heavy
Metalowego ogródka, ale mimo to, obecne
Thrash/Heavy Metalowe oblicze tej grupy z kraju Hamleta podoba mi się jak chuj
i potrafi spuścić słuchaczowi konkretny łomot, choć więcej wspólnego ma w tej
chwili z Anthrax, czy Armored Saint, niż z Overkill, Slayer, czy Sodom. Doskonałym
przykładem na poparcie mej tezy może być choćby wałek „In Thrash We Trust”, niepozostawiający
złudzeń, szybki, kąśliwy, zadziorny i dynamiczny, a jednocześnie dopracowany, elegancko ułożony i niesamowicie nośny.
Podobnie można ocenić „Force of Indifference” z najbardziej chyba jadowitym
riffem na tym albumie, czy kolejnego łamacza kości w postaci „Mors Ontologica”,
zresztą takim „The Devil’s Symphony”, czy „Silver Cross” także absolutnie
niczego nie brakuje, a nawet ballada „The Ghost of Me” ma niezły pazur. Wspomniane
tu utwory to zresztą tylko przykłady, a cały ten materiał wypełniają znakomite
kompozycje pełne bardzo dobrych riffów, które besztają bezlitośnie, wyśmienitych
solówek, doskonałych partii tłustego, rwącego ciało, druzgocącego basu, żywiołowej,
spuszczającej klasyczny wpierdol perkusji i wokali, które pomimo swych
klasycznych konotacji pozostają cały czas potężne, diabelnie wściekłe i
przepełnione agresywną nutą. Na tej płycie artylerzyści mistrzowsko wręcz
spletli ze sobą szybkość, agresję i melodyjne, chwytliwe akcenty, co pozwala im
śmiało realizować swe pomysły bez specjalnych, sztucznych, gatunkowych
ograniczeń. Nie uświadczycie tu nowomodnych sztuczek. Ich najnowszy album, to
prawdziwa bestia złożona z 11 wałków zagranych z oddaniem, pasją i
determinacją. Krótko mówiąc, bo nie ma co tu dłużej strzępić ozora, dziesiąty,
pełny album Artillery, to wyśmienita, przepełniona agresją, nieubłagana,
niszcząca Thrash/Heavy Metalowa płyta, która pokazuje dobitnie, że Duńska
maszyna cały czas ma bardzo wiele do powiedzenia.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz