poniedziałek, 28 czerwca 2021

Recenzja PERILAXE OCCLUSION „Raytraces Of Death”

 

PERILAXE OCCLUSION

Raytraces Of Death”

Debemur Morti (2021)

Ekipa z Ontario w zeszłym roku zaliczyła małe wejście smoka, bo ich ubiegłoroczne, trzyutworowe demo uczyniło z nich zespół zauważalny, w którym można upatrywać, kolejnej, „nowej” siły na rynku jaskiniowego death/doomu. Najnowsza propozycja Kanadyjczyków to również demo i również trzy utworu, tym razem nagrane dla francuskiej Debemur Morti. I od razu trzeba powiedzieć jasno, że duet zza oceanu w miejscu nie stanął a Perilaxe Occlusion swojego ogona nie zjada. „Raytraces Of Death” nadal ma w sobie ten miażdżący ciężar znany z pierwszego wydawnictwa, nadal te riffy zgrzytają słuchaczowi w uszach raz po raz, nadal wokal dobiega gdzieś z drugiego końca korytarza i rozchodzi się przeraźliwym echem, a mimo to nie mamy do czynienia z „Exponential Decay pt 2”. Przede wszystkim Kanadyjczycy wrzucili kolejny bieg, muzyka przyspieszyła nie tracąc niczego z elementów dotychczas dla grupy charakterystycznych. Zróżnicowanie tempa na pewno wyszło grupie na plus, dało większe pole do manewru i muzycznych eksploracji i uciekło przed widmem jednostajności, którym czasem straszyło pierwsze demo. I chyba tutaj należ upatrywać podstawowej różnicy w stosunku do poprzednich nagrań – urozmaicenie tempa, skromne, ale wyraziste wykorzystanie parapetów tylko podkreśliły złowieszczy charakter muzyki Perilaxe Occlusion. Szkoda, że „Raytraces Of Death” to jedynie demo i znów jedynie nieco ponad 20 minut muzyki, bo twórczość Kanadyjczyków już teraz może być stawiana w gronie najlepszych zespołów grających tego typu muzykę. Póki co trzeba się zadowolić tym co jest, ale z niekłamaną ciekawością wypatruję debiutanckiego pełniaka tych dwóch jegomosciów.


Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz