SANDSTORM
„Desert Warrior” (Ep)
Dying Victims Productions 2021
O nowym materiale kanadyjskiego Sandstorm można w zasadzie napisać to samo, co o wydanym w 2019 roku „Time to Strike”. Zespół cały czas zgłębia meandry na wskroś tradycyjnego Hard & Heavy przełomu lat 70-tych i 80-tych z charakterystycznym dla tamtych czasów brzmieniem i muzycznymi wibracjami. Ponownie zatem usłyszymy tu chwytliwe, klasyczne, zadziorne, melodyjne riffowanie, kanoniczne wręcz partie solowe, dobrze słyszalny bas sprawnie rzeźbiący swe partie, beczki bijące konkretnie, niezależnie od tego, czy obrabiają równe, marszowe rytmy, czy puszczają się w kontrolowany galop i czyste, mocne, wibrujące wokale, które momentami zahaczają o stylistykę Doom, a innym razem zbliżają się do wysokich rejestrów znanych z produkcji King Diamond/Mercyful Fate, tyle że w nieco łagodniejszej wersji. Nie ma na „Desert…” żadnych sztuczek, czy tricków studyjnych, tylko solidne, dynamiczne, autentycznie brzmiące, metalowe granie, jakie panowało na scenie bez mała pół wieku temu. Pomijając czysto warsztatowe aspekty tej muzy, wszak nie jest to jakoś specjalnie skomplikowane granie, twórczość Sandstorm ma w sobie charakterystyczny dla tamtych czasów, lekko psychodeliczny wymiar, co dodaje jej w moich oczach dodatkowego kolorytu. Wachlarz wpływów, jakie możemy tu usłyszeć, jest w chuj szeroki, więc nie będę ponownie przytaczał nazw zespołów, które odcisnęły swoje piętno na tym materiale, jeżeli jednak ktoś koniecznie chciałby je poznać, to zapraszam do zapoznania się z recką wspomnianego tu już „Time to Strike”, która ukazała się na łamach Apocalyptic Rites jakiś czas temu. Na pewno nie wszystkim wejdzie ta muza, na pewno nie wszystkim podejdzie nieco bardziej szorstka, koszerna produkcja, ale ci, którzy mają słabość do wcześniejszych nagrań, zawierających mariaż soczystego Hard Rock’a z raczkującym Heavy Metalem mogą śmiało zanurzyć się w twórczość Sandstorm. Nie zawiodą się.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz