piątek, 18 czerwca 2021

Recenzja NACHTIG „Der StilleWald”

 

NACHTIG

„Der StilleWald”

Purity Through Fire 2021

Purity Through Fire to wytwórnia, która już dawno temu jasno określiła swój wydawniczy profil i trzyma się go z niesamowitą konsekwencją, co rusz podsuwając pod nos wielbicielom mrocznych dźwięków strawę duchową. Drugi album długogrający niemieckiego, jednoosobowego horda Nachtig wydany pod koniec marca tego roku doskonale wpisuję się w politykę wydawniczą wspomnianego tu już labelu, dostarczając wszystkim maniakom czerni ponad 54 minuty surowego, momentami wręcz minimalistycznego, atmosferycznego, melancholijnego Black Metalu. „Cichy Las” opiera się na równych, wolnych, chwilami marszowych, kontrolowanych tempach, bez popadania w szał, tworzonych przez nieskomplikowane partie beczek i stosunkowo niewielki, bądź bardzo mocno schowany zastrzyk basu, który bardziej da się wyczuć, niż usłyszeć. Rolę wodzireja na tym materiale zdecydowanie odgrywa wiosło, które rzeźbi zimne, chropowate, ziarniste, powtarzające się niczym mantra, ponure riffy łączące rytualną nieco symbolikę i nastrojowe, depresyjne, hipnotyczne do pewnego stopnia melodie. Klasyczny, przepełniony negatywnymi emocjami scream przechodzący chwilami w opętany, szorstki szept, delikatny dotyk rozmytych, Post-Black Metalowych struktur, okazjonalne dźwięki akustycznej gitary i klimatyczny parapet nadający całości bardziej monumentalnego wydźwięku i eklektycznego, medytacyjnego charakteru  uzupełniają doskonale tę opartą na klasycznych rozwiązaniach z lat 90-tych, z lekka żyletkową surówkę. Brzmienie jest przepełnione chłodem, surowe, zalatujące wilgotną piwnicą w środku lasu, ale zarazem sporo tu przestrzeni dla swobodnego rozprzestrzeniania się tych dźwięków. Album ten nie jest w żadnym razie płytą rewelacyjną, choć nie można jej odmówić pewnego uroku i uzależniającego wpływu zarazem. Jest to raczej produkcja, z gatunku pokochaj, albo wypierdol w chuj, zatem dla jednych słuchanie „Der StilleWald” będzie doświadczeniem wręcz ekstatycznym i transcendentalnym, inni po dwóch wałkach wyjebią tę płytkę do kibla. Ja stoję, można by rzec w umiarkowanej opozycji, tzn. jebać totalnie tej produkcji nie mam zamiaru, gdyż ma ona swoje przebłyski, ale klękać też nie ma przed czym. Ot, kolejna, solidnie przeciętna jak dla mnie, Black Metalowa płytka z jakimś tam klimatem, jakich rocznie ukazuje się od chuja i jeszcze trochę. Wyłącznie dla zatwardziałych fanów gatunku.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz