wtorek, 25 sierpnia 2020

Recenzja Destroyers "Dziewięć Kręgów Zła"


Destroyers
"Dziewięć Kręgów Zła"
Putrid Cult 2020

Legenda polskiej muzyki młodzieżowej, jeden z zespołów, które przygrywały mojej młodości, powraca po niemal trzydziestu latach! Pamiętam jak za gnoja, będąc na fali thrashu i deathu nabijaliśmy się z kumplami z wokali i tekstów na "Noc Królowej Żądzy" a z drugiej strony pokątnie to wałkowaliśmy, bo zespół miał w sobie coś wciągającego. Dziś słuchając "Dziewięć Kręgów Zła" mam wrażenie jakby kompletnie nic się nie zmieniło. Destroyers, mimo mocno odświeżonego i odmłodzonego składu gra tak, jak to robili dekady temu. Ich muzyka to nadal dość łatwa i przyjemna mieszanka rocka i heavy metalu, z tym że w przeciwieństwie do kilku innych narodowych legend hejwi metalu tu słychać, że chłopakom po prostu znów zachciało się pobawić muzyką a nie odcinać kupony od znanej nazwy. Najlepszym na to dowodem jest drugi na płycie "Jeszcze Gorsi", będący swoistym manifestem zespołu zarówno muzycznie jak i tekstowo. Czuć na tym albumie radość grania, w wyniku czego możemy posłuchać na nim naprawdę niezłych riffów, które wkręcają się w głowę jak korkociąg i same sobie tam wybrzmiewają, nawet kiedy już wyłączymy płytę. Taka "Czarna Śmierć" czy "Bal" to hiciory na miarę klasyków z lat osiemdziesiątych. Zreszta dobrych piosenek jest tu więcej a sami muzycy co chwilę udowadniają, że warsztat opanowany mają wzorowo. Tekstowo z kolei jest... jak trzydzieści lat temu. Marek Łoza wyśpiewuje swoim wiecznie młodym głosem takie historyjki, że się można szczeniacko osmarkać. Na mnie działają w każdym razie niczym gaz rozweselający i cieszę się, że humor autora, jak sama muzyka, nie zmienił się ani o jotę. I wszystko fajnie, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że "Kręgi" to płyta wybitnie sentymentalna i ciężko mi sobie wyobrazić, by ktoś, kto nie zna Destroyers z minionych czasów zachwycił się dziś tego typu archaicznym graniem. Może się jednak mylę. Mi ten krążek dostarczył sporej dawki rozrywki a co najbardziej zaskakujące, wciąż mnie kusi by do niej wracać mimo iż mam do odsłuchu długą kolejkę muzyki bardziej z "mojej beczki". Ogromny szacun dla Destroyers, bo nagrali album niewiarygodnie szczery, naturalny i absolutnie niewymuszony. Przyznam szczerze, że tego się, kurwa, nie spodziewałem.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz