SANITY CONTROL
„War On Life”
Selfmadegod Records 2020
W
pizdę jeża!!! Głównodowodzący Selfmadegod Records ma chyba jakiś szósty zmysł,
wysoko rozwiniętą kobiecą intuicję, albo konszachty z Rogatym, bowiem ostatnimi
czasy każde z Jego wydawnictw to konkretny strzał między węch a wzrok,
niezależnie od tego, w jakim stylu metalowego łomotu poruszają się jego
podopieczni. Tak więc tym razem Karol wyłuskał spod kamienia i wziął pod swoje
skrzydła nasz, stołeczny Sanity Control i będzie promował ich na rynku
Europejskim… i bardzo kurwa dobrze, bo to bardzo dobre granie jest! Ci czterej
jegomoście rżną bowiem energetyczny, spuszczający konkretny wpierdol, żywiołowy,
korzenny Thrash Metal/Crossover, oparty na najlepszych, gatunkowych wzorcach. Nie
jest to jednak przyjemny, ugłaskany, nowomodny, łatwo przyswajalny, imprezowy
trasz dla gładko uczesanych japiszonów. Chłopaki nie pierdolą się w tańcu,
tylko bezkompromisowo, szczerze, brawurowo i z pasją nakurwiają, ile fabryka dała.
Krótko, bezpośrednio, w mordę i na łańcuch! Żadnego srania po kątach, czy
lizania się po fujarach. Pure Thrash Till Death! Bębny o punkowym zabarwieniu
wspomagane pędzącym, wyrazistym basem jadą bezlitośnie i ciężko,w większości na
pełnej piździe, agresywne, jadowite, pierwotnie bezkompromisowe riffy tną,
niczym tatowa brzytwa, a zdrowo podkurwione, złośliwe, szydercze wokale plują
słuchaczowi prosto w ryj żrącym kwasem. Żaden z utworów jakoś specjalnie się
nie wyróżnia, jednak biorąc pod uwagę styl, w jakim poruszają się panowie z
Sanity Control pewna powtarzalność i podobieństwo do siebie poszczególnych
wałków oczywiście tu występuje, jeżeli jednak weźmiemy pod lupę energię, siłę i
moc, jakie wylewają się z tego krążka, jest to tylko niewielki, mało istotny
jak dla mnie szczegół, gdyż gatunek ten żyje tak naprawdę dzięki wspomnianej powyżej, wyrywającej z
buciorów energii, a nie poprzez prezentowanie światu świeżego, awangardowego
podejścia do metalowych dźwięków.„Wojna z Życiem” kojarzy mi się z produkcjami
DRI powstałymi po 1985 roku, wczesnymi materiałami demo Slashing Death i patentami,
jakie można odnaleźć w twórczości Nuclear Assault z okresu „Survive”. Brzmienie
tej płyty wyprodukowanej przy pomocy nowoczesnego sprzętu wierne jest tradycji
i gatunkowym wzorcom starej szkoły, dzięki czemu produkcja Kontroli Zdrowia Psychicznego
poniewiera konkretnie i bezlitośnie. I cóż tu więcej dodać? Świetna rzecz. Kolejny zajebisty materiał, jaki ostatnimi czasy ukazał się
pod banderą Selfmadegod Records. Szczerze polecam!
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz