Goat
Tyrant
"Into
the Greater Chasm"
Fallen
Temple 2020
Długo
musieliśmy czekać na pełnowymiarowy debiut Goat Tyrant, oj długo.
Zespół istnieje już dwadzieścia lat, lecz dotychczas podsycał
jedynie apetyty serwując co jakiś czas pomniejsze przystawki w
postaci demówek i splitów. W końcu jednak jest i powiem szczerze,
że słuchając "Into the Greater Chasm" przychodzi mi do
głowy teoria spiskowa, że duet nagrał ten materiał z piętnaście
lat temu, po czym zakopał taśmę matkę w wilgotnej glebie, niczym
Dead jeansy, i czekał aż odpowiednio nadgnije. Osiem zawartych na
płycie utworów to bowiem brudny i śmierdzący jak murzyńska chata
thrash metal o lekko black metalowym zabarwieniu. Brzmienie tego
materiału jest bardzo demówkowe. Wszystko jest tu na wskroś
organiczne, zwłaszcza dudniące głęboko beczki potęgujące
odczucie staroświeckości. Zresztą nie tylko, bo gitary też brzmią
jak nagrane w piwnicy Pałacu Kultury na setkę. Utwory są pozornie
proste i nieskomplikowane, wymykające się pojęciu wirtuozerii. Jednak wystarczy wsłuchać się dokładnie w pracę wioseł, zwłaszcza
pojawiające się tu i tam solówki by przekonać się, że panowie w
instrumenty umiom a owa prostota jest zabiegiem jak najbardziej
zamierzonym. Chwilami słychać w tej muzyce głębokie echa
rodzimego Kata czy Bathory, jednak całość jest bardzo surowa i
cuchnie diabłem. Zdecydowanie nie są to piosenki dla poszukiwaczy
przyjemnych melodyjek czy chwytliwych riffów. Przeciwnie – można
wręcz powiedzieć, że Goat Tyrant są dość monotonni i rzeźbią
na jedno kopyto. W tym jednak właśnie pogrzebany jest urok tego
krążka.To jest granie dla garstki maniaków totalnie hailujących
bezkompromisowości i starym brzmieniom. Pewnie, że słyszałem
przynajmniej kilkanaście lepszych płyt w tym gatunku, jednak
Tczewianie ze swoim debiutem spokojnie łapią się na play-offy do
najwyższej klasy zagrywek. Warto było czekać tyle lat na ten
materiał, bo to cholernie dobry kawał diabelstwa.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz