Golgothan Remains
“Bearer of Light, Matriarch
of Death”
Dark Descent 2024
Golgothan Remains zdążyli już zaznaczyć swoją
obecność na scenie, wypuszczając w ostatnich latach dwa duże albumy, aczkolwiek
zdaje mi się, iż nie dotarli jeszcze do szerszej rzeszy maniaków. A ich
twórczość zdecydowanie zasługuje na więcej niż tylko poklask w kręgach
wtajemniczonych czy szeptanych. Z drugiej strony nie mam bynajmniej na myśli,
że chłopaki nadają się do mainstreamu. Kto zatem powinien się zespołem
zainteresować? To może krótki test. Jeśli podoba wam się łączenie wpływów
starej szkoły, brutalizy pokroju Immolation, Dead Congregation z graniem
bardziej nowoczesnym, obfitującym w dysonansowe akordy pokroju Ulcerate, czy
nawet Throane (jako jeden z wielu przykładów przedstawicieli sceny
francuskiej), to Golgothan Remains są właśnie dla was. Australijczycy na swój
własny sposób czerpią garściami inspiracje z obu tych źródeł, tworząc w efekcie
muzykę, która wciąga niczym bagno, uderza z siłą pancerfaustu, niszczy jak
huragan a na końcu tworzy przepiękny krajobraz post apokaliptyczny. Na „Bearer
of Light, Matriarch of Death” usłyszycie zarówno harmonie brutalne jak i
intrygujące. I to dawkowane w proporcjach idealnych, służących jednemu celowi.
Utrzymaniu napięcie podczas przygody z tą dwudziestominutową EP-ką. Nie ma w
tych kompozycjach czasu na nudę, ich intensywność idealnie utrzymuje poziom
adrenaliny na wysokim poziomie. W sposób bliski ideałowi przeplatają się tutaj
erupcje gniewu z mamiącymi dysonansami, a dialogi pomiędzy tradycyjnymi, acz
nieco panicznie brzmiącymi growlami, a wokalami deklamowanymi doskonale
podkreślają wymowę poszczególnych fragmentów i wpasowują się w całość przekazu.
Cholernie dużo tu panowie powrzucali pomysłów. Praktycznie w każdym utworze
mamy mały kalejdoskop zdarzeń, i we wczesnej fazie zapoznawania się z tym
wydawnictwem naprawdę ciężko przewidzieć, co za chwilę nastąpi. Na dobrą sprawę,
można stwierdzić, że akordami z tych czterech utworów można by obdarzyć pełen
album i nadal broniłby się on znakomicie. Z drugiej strony, bynajmniej nie jest
to jakieś techniczne tasowanie riffami dla zasady. Tutaj wszystko jest
dokładnie przemyślane i wyważone. I dlatego „Bearer of Light, Matriarch of
Death” słucha się wyśmienicie, a po wybrzmieniu ostatniego dźwięku ma się ochotę
na więcej. Jeśli dotychczas nie spotkaliście się z rzeczonym zespołem, to macie
idealną okazję zapoznać się z ich
twórczość w pigułce. Serdecznie polecam. Bo tym, którzy Golgothan Remains już znają,
zapewne nie muszę.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz