Furze
„Cosmic
Stimulation Of Dark Fantasies”
Devoted Art. Propaganda / Polytriad Fingerprints 2024
Długo
nie trzeba było czekać na nowy album Furze, bo zaledwie po pięciu miesiącach od
wydania poprzedniego „Caw Entrance”, piętnastego listopada na półkach znajdzie
się już dziewiąta płyta tego norweskiego projektu „Cosmic Stimulation Of Dark
Fantasies”. Woe J. Reaper kontynuuje na nim zamysł obrany na poprzednim krążku,
jeszcze głębiej zanurzając się w psychodelicznych odmętach. Stawia tym samym na
stonerowo przesterowane gitary i klasyczne, wprost wyjęte z lat
siedemdziesiątych efekty, które wraz z charakterystycznymi dla tego typu grania
riffami i melodiami, kierują muzykę Norwega w rejony mrocznego doom metalu. Ten
multiinstrumentalista doprawił go oczywiście black metalowymi wpływami i mocną
psychodelią, która wypływa z powykręcanych zagrywek, połamanego rytmu czy też z
klawiszowych wtrąceń, z których sączy się Dietyloamid kwasu D-lizergowego,
czyniąc z tego wydawnictwa nie tylko Czarną Mszę wypełnioną chorymi
halucynacjami, ale również podróż w głąb najgęściejszych ciemności. Mimo, że
stylistycznie „Cosmic Stimulation…” jest spójny, to nie oznacza, że nie jest
zróżnicowany. Woe J. Reaper po raz kolejny udowadnia, że jego głowa jest pełna
pomysłów, które z powodzeniem przelewa na pięciolinię, tworząc i tym razem
wielowymiarowy krążek. Można znaleźć na nim stricte stonerowe numery, które
bujają i gniotą w towarzystwie upiornych wokaliz jak chociażby w kawałku
„Beautiful Living Of The Left Hand”.
Furze potrafi także skutecznie zahipnotyzować eksperymentalną balladą
„Marrow Creed”, wprowadzając w sataniczny trans jak i również wpuścić sporo
stęchłego, piwnicznego powietrza za pomocą „Waswasah”, w którym diaboliczne
szepty wywołują ciarki na plecach. Nasz norweski twórca nie zapomina rzecz
jasna o swoich korzeniach, częstując nas dzikim black metalem, tyle że ubranym
w stonerowe brzmienie w utworze tytułowym, którego przytłaczający początek nie
zapowiada następujących po nim szybkich i lodowatych tremolo, pędzących w dość
szybkim tempie i tasujących się z typowo dla „rogatej norweszczyzny”
biczującymi akordami, którym wtórują zajadłe wokale. Kolejna bardzo dobra
produkcja od Furze. Mus dla wielbicieli psychodelicznego black metalu. Polecam
bez zająknięcia.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz