wtorek, 12 listopada 2024

Recenzja Furze „Cosmic Stimulation Of Dark Fantasies”

 

Furze

„Cosmic Stimulation Of Dark Fantasies”

Devoted Art. Propaganda / Polytriad Fingerprints 2024

Długo nie trzeba było czekać na nowy album Furze, bo zaledwie po pięciu miesiącach od wydania poprzedniego „Caw Entrance”, piętnastego listopada na półkach znajdzie się już dziewiąta płyta tego norweskiego projektu „Cosmic Stimulation Of Dark Fantasies”. Woe J. Reaper kontynuuje na nim zamysł obrany na poprzednim krążku, jeszcze głębiej zanurzając się w psychodelicznych odmętach. Stawia tym samym na stonerowo przesterowane gitary i klasyczne, wprost wyjęte z lat siedemdziesiątych efekty, które wraz z charakterystycznymi dla tego typu grania riffami i melodiami, kierują muzykę Norwega w rejony mrocznego doom metalu. Ten multiinstrumentalista doprawił go oczywiście black metalowymi wpływami i mocną psychodelią, która wypływa z powykręcanych zagrywek, połamanego rytmu czy też z klawiszowych wtrąceń, z których sączy się Dietyloamid kwasu D-lizergowego, czyniąc z tego wydawnictwa nie tylko Czarną Mszę wypełnioną chorymi halucynacjami, ale również podróż w głąb najgęściejszych ciemności. Mimo, że stylistycznie „Cosmic Stimulation…” jest spójny, to nie oznacza, że nie jest zróżnicowany. Woe J. Reaper po raz kolejny udowadnia, że jego głowa jest pełna pomysłów, które z powodzeniem przelewa na pięciolinię, tworząc i tym razem wielowymiarowy krążek. Można znaleźć na nim stricte stonerowe numery, które bujają i gniotą w towarzystwie upiornych wokaliz jak chociażby w kawałku „Beautiful Living Of The Left Hand”.  Furze potrafi także skutecznie zahipnotyzować eksperymentalną balladą „Marrow Creed”, wprowadzając w sataniczny trans jak i również wpuścić sporo stęchłego, piwnicznego powietrza za pomocą „Waswasah”, w którym diaboliczne szepty wywołują ciarki na plecach. Nasz norweski twórca nie zapomina rzecz jasna o swoich korzeniach, częstując nas dzikim black metalem, tyle że ubranym w stonerowe brzmienie w utworze tytułowym, którego przytłaczający początek nie zapowiada następujących po nim szybkich i lodowatych tremolo, pędzących w dość szybkim tempie i tasujących się z typowo dla „rogatej norweszczyzny” biczującymi akordami, którym wtórują zajadłe wokale. Kolejna bardzo dobra produkcja od Furze. Mus dla wielbicieli psychodelicznego black metalu. Polecam bez zająknięcia. 

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz