piątek, 29 listopada 2024

Recenzja Valontuoja „Luonnon Armoilla”

 

Valontuoja

„Luonnon Armoilla”

Inverse Records 2024

Świeży projekt utworzony w tym roku na fińskiej ziemi oraz jego jeszcze pachnąca nowością płyta. Z black metalem z tego kraju bywa różnie i każdy to wie, ale w przypadku „Luonnon Armoilla” mamy do czynienia z czymś zgoła innym niż taneczna odmiana tego gatunku lub naprawdę wojownicze, bądź surowe i iście diabelskie rzępolenie. Jal’zoroth, bo tak się zwie gość, który obsługuje tutaj wszystkie instrumenty wybrał „złoty środek” i nagrał płytę, która jest zachowawcza do bólu i w związku z tym nie zrobi nikomu żadnej krzywdy. Dodatkowo każdy na niej znajdzie dla siebie coś dobrego, ponieważ rozpiętość form oraz ich charakter są dość „poprawne politycznie”. W tych niemalże trzech kwadransach muzyki spotkać można złość, ponurość, lodowatość i epickie melodie. Wszystko wymieszane ze sobą daje zróżnicowaną, lecz także bezpieczną odmianę rogacizny, która bywa hipnotyczna i potrafi zasiać ziarno goryczy, aczkolwiek zupełnie pozbawiona jest pazurów. Świetna produkcja, zimne brzmienie i ciekawe, lekko wycofane wokale, a także sprawnie poprowadzone tremolo nie ratują tego wydawnictwa. Efekt końcowy jest bezbarwny, pomimo że wszystkie elementy poza oczywiście nadmierną chwytliwością się zgadzają. Odnoszę wrażenie, że wszystko jest tutaj skrajnie ugrzecznione i zapodane na miękko. Ot spełnienie snu metalowego i zdolnego nastolatka, który potrafi grać na instrumentach, ale w moim odczuciu nie może uwolnić się z łańcuchów współczesnej emocjonalności i wyrazić się w stu procentach jak bywało kiedyś. Jest potencjał. Szkoda, że odwagi brakuje.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz