piątek, 15 listopada 2024

Recenzja Mercenario „Tormented Souls”

 

Mercenario

„Tormented Souls” E.P.

Hells Headbangers 2024

Łooo Panie Nieświęty Szatanie! Co się teraz tutaj odjebało? Debiutancka epka tej kapeli, w której skład wchodzi obok niejakiego Erik’a Stroude, ryczący w Morbosidad Tomas Stench, najnormalniej w świecie zabija. Cztery kawałki o łącznej długości piętnastu minut rozkurwiają łeb na kawałki. Dwa pierwsze to krótkie ciosy, poprzedzone krótkimi i diabolicznymi wprowadzeniami, po których zamieniają się w totalny i hipnotyczny war metal, który sunie przed siebie z co najmniej prędkością ponaddźwiękową, sącząc brutalne i jednostajne riffy przy akompaniamencie miarowo napierdalającej perkusji. Numer trzy i cztery są nieco dłuższe, bo trwają po minucie dłużej od swych poprzedników, ale serwują trochę więcej wrażeń. Erik, odpowiedzialny za kompozycje i wszystkie instrumenty poza wokalem w między huraganowe i kaskadowe wybuchy wplata również jadowite tremolo i kąśliwe solówki, a wszystko chwilami oddziela od siebie małymi i rytmicznymi zwolnieniami co tylko podkreśla szaleństwo tych szybkich i gorących podmuchów, z których ten gatunek słynie. Nad całością oczywiście górują bluźniercze i ziejące ogniem wokalizy Tomas’a, które uzupełniają do reszty tą bezbożną jazdę. Niezły kwadransik wysmażyli ci dwaj panowie, nie ma co! Satanistyczny i bestialski war metal, który co prawda nie wprowadza do tego stylu nic nowego, bo i po co? Za to poraża i zamiata aż miło, gwałcąc świętość wszelaką z żarliwością, wykorzystując do tego skrajnie ekstremalne przyrządy jak gęste brzmienie, zaciągnięte łomoczącą jak wojenne kotły sekcją oraz niesamowitym śpiewem upiornego pieśniarza. Materiał czarny i zagrany z ekstatycznym oddaniem. Spieszcie się, bo jest on dostępny na kasecie w Hells Headbangers już od czwartego października i niedużo może do teraz zostało.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz