wtorek, 26 listopada 2024

Recenzja Ancient Guard „Desiderans Dissolvi”

 

Ancient Guard

„Desiderans Dissolvi”

Under the Sign of Garazel 2024

Ancient Guard to zespół, który przedstawił się już światu za pomocą debiutanckiej EP-ki „Nightfall Enthroned”, a było to stosunkowo niedawno, bo w połowie bieżącego roku.  Szybko się zatem panowie uwinęli z debiutem, zaskakując przy okazji podwójnie. Bo, nie wiem jak wy, ale osobiście nie spodziewałbym się, że zespół przejdzie spod opieki Iron Bonehead pod skrzydła naszego Garazela. To, że ranga naszych rodzimych labeli rośnie w świecie cieszy, a albumy takie jak „Desiderans Dissolvi” na pewno jeszcze bardziej powinny przyczynić się do ich popularności. Australijczycy poczynili na nim krok drugi w kierunku, który wyznaczyli sobie przy zakładaniu zespołu. Bez owijania w bawełnę, to co jesteśmy przez te ponad pięćdziesiąt minut usłyszeć, to klasyczny, skandynawski black metal z najlepszego okresu. Nie ma na tej płycie niepotrzebnego eksperymentowania a wszystkie kompozycje osadzone są w klasycznym, nienaturalnie zimnym dla Antypodów, klimacie. W zasadzie jest to mocno zaskakujące (mimo iż przykładów na to można by mnożyć), jak wspaniale można po tylu latach oddać ducha, który mieszał w głowie pionierom gatunku. Bo, mimo iż „Desiderans Dissolvi” pełna jest odnośników do Satyricon, Emperor, Enslaved czy nawet Bathory, to słychać, iż nie jest to absolutnie żadna próba kopiowania doskonałych wzorców. Te dźwięki płyną w sposób niezwykle naturalny i wywołują swego rodzaju nostalgię. Panowie doskonale potrafią przeplatać swoje lodowate tremolo zagraniami na czystych strunach, a wszechobecny ziąb podkreślić bardzo delikatnie klawiszowym tłem. Nie znajdziecie na tym albumie wyścigów albo przesadnej ekstremy. Ancient Guard stawiają na nastrój i niebanalne riffowanie. Naprawdę sporo tu płynących swobodnie melodii, którym nie sposób się oprzeć. Oczywiście swoją robotę wykonuje też wokal, klasyczny, szorstki, chwilami emocjonalny i przejęty, w innych miejscach jakby beznamiętny. Wciąga ta płyta niesamowicie, i z każdym kolejnym odsłuchem zdaje się trwać jakby nieco krócej. Oczywiście trwa tyle samo, ale czas w jej obecności wyraźnie przyspiesza. Wszystkim, którzy dorastali przy płonących kościołach, tudzież tamten etap historii skandynawskiego black metalu cenią sobie najbardziej, bardzo mocno polecam debiutancki Ancient Guard. Gwarantuję, że znajdziecie na nim wszystko, czego wam do szczęścia potrzeba.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz