Ancient
Guard
„Desiderans Dissolvi”
Under the Sign of Garazel 2024
Ancient Guard to zespół, który przedstawił się już
światu za pomocą debiutanckiej EP-ki „Nightfall Enthroned”, a było to
stosunkowo niedawno, bo w połowie bieżącego roku. Szybko się zatem panowie uwinęli z debiutem,
zaskakując przy okazji podwójnie. Bo, nie wiem jak wy, ale osobiście nie
spodziewałbym się, że zespół przejdzie spod opieki Iron Bonehead pod skrzydła
naszego Garazela. To, że ranga naszych rodzimych labeli rośnie w świecie
cieszy, a albumy takie jak „Desiderans Dissolvi” na pewno jeszcze bardziej
powinny przyczynić się do ich popularności. Australijczycy poczynili na nim
krok drugi w kierunku, który wyznaczyli sobie przy zakładaniu zespołu. Bez
owijania w bawełnę, to co jesteśmy przez te ponad pięćdziesiąt minut usłyszeć,
to klasyczny, skandynawski black metal z najlepszego okresu. Nie ma na tej
płycie niepotrzebnego eksperymentowania a wszystkie kompozycje osadzone są w
klasycznym, nienaturalnie zimnym dla Antypodów, klimacie. W zasadzie jest to
mocno zaskakujące (mimo iż przykładów na to można by mnożyć), jak wspaniale
można po tylu latach oddać ducha, który mieszał w głowie pionierom gatunku. Bo,
mimo iż „Desiderans Dissolvi” pełna jest odnośników do Satyricon, Emperor,
Enslaved czy nawet Bathory, to słychać, iż nie jest to absolutnie żadna próba
kopiowania doskonałych wzorców. Te dźwięki płyną w sposób niezwykle naturalny i
wywołują swego rodzaju nostalgię. Panowie doskonale potrafią przeplatać swoje
lodowate tremolo zagraniami na czystych strunach, a wszechobecny ziąb
podkreślić bardzo delikatnie klawiszowym tłem. Nie znajdziecie na tym albumie
wyścigów albo przesadnej ekstremy. Ancient Guard stawiają na nastrój i
niebanalne riffowanie. Naprawdę sporo tu płynących swobodnie melodii, którym
nie sposób się oprzeć. Oczywiście swoją robotę wykonuje też wokal, klasyczny,
szorstki, chwilami emocjonalny i przejęty, w innych miejscach jakby
beznamiętny. Wciąga ta płyta niesamowicie, i z każdym kolejnym odsłuchem zdaje
się trwać jakby nieco krócej. Oczywiście trwa tyle samo, ale czas w jej
obecności wyraźnie przyspiesza. Wszystkim, którzy dorastali przy płonących
kościołach, tudzież tamten etap historii skandynawskiego black metalu cenią
sobie najbardziej, bardzo mocno polecam debiutancki Ancient Guard. Gwarantuję,
że znajdziecie na nim wszystko, czego wam do szczęścia potrzeba.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz