piątek, 15 listopada 2024

Recenzja Stenched “Purulence Gushing from the Coffin”

 

Stenched

“Purulence Gushing from the Coffin”

Me Saco un Ojo / Extremely Rotten Prod. 2024

 


Niemal dokładnie rok temu napisałem w tym miejscu kilka słów dotyczących demówki kolesia z Meksyku, który pod szyldem Stenched prezentował światu swoją wizję zgnilizny muzycznej. I kiedy tak sobie spojrzałem na okładkę mającego za kilka chwil premierę „Purulence Gushing from the Coffin”, to już wiedziałem, że jakichkolwiek zmian muzycznych nie ma się co spodziewać. Bardzo zresztą mnie to cieszy, bowiem sama koncepcja Stenched jest niebywale udana i smakowita. Oczywiście pod warunkiem, że lubujecie się w rozkładzie gnilnym, cuchnącej ścierwem wilgotnej cmentarnej glebie i wymiocinami. Osiem numerów zamieszczonych na tym albumie to kwintesencja prostego, ba, siermiężnego death metalu o ponadprzeciętnym tonażu. Akcja toczy się tutaj powoli, a nawet jeśli chwilami spotykamy się z lekkim zrywem, to i tak nie przekraczamy prędkości drogowego walca. Zresztą to oklepane porównanie do wspomnianego pojazdu jest tutaj w stu procentach na miejscu i dość obrazowo oddaje postać samej muzyki. Akordy, często minimalistyczne, czasem mogące sugerować inspiracje Mortician na zwolnionych obrotach, gdzie indziej klasyczny Incantation, bynajmniej nie należą do melodyjnych czy przyjemnych. Czuć w tej muzyce zaduch, postępujący zresztą wraz z każdym kolejnym utworem. Dodatkowe wrażenie braku tlenu potęguje bardzo głęboki, gulgoczący wokal, bynajmniej nie należący do gatunku czytelnych. Jeśli pomyślicie w tej chwili o Demilich, to będziecie na bardzo dobrym tropie. Aranżacje Meksykanina do skomplikowanych, jak się nietrudno domyśleć, nie należą. W zasadzie dwa – trzy akordy, jakieś tam delikatne zawirowania prędkości, trochę wymiocin, czasem bardziej wyrazista linia gitarowa, i utwór gotowy. Podczas odsłuchu „Purulence Gushing from the Coffin” można odnieść wrażenie, że te nagrania stanowiłyby idealny podkład pod marsz świeżo powstałych z grobu Ghouli, snujących się w kierunku śpiącego miasta na wyżerkę. Album ten polecam zdecydowanie głównie maniakom totalnie zgniłego doom / death metalu. Czy spodoba się komuś, kto preferuje bardziej tradycyjne formy? Niekoniecznie, ale sprawdzić zawsze możecie.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz