niedziela, 24 listopada 2024

Recenzja Trupi Swąd „Triumf Zła i Ciemności”

 

Trupi Swąd

„Triumf Zła i Ciemności”

Putrid Cult 2024

Proszę, co za zbieg okoliczności… Kiedy właśnie zastanawiałem się, co tam słychać u Nikki Speed’a, kolesia odpowiedzialnego za projekt Trupi Swąd, listonosz doniósł paczkę, a w niej… „Triumf Zła i Ciemności”. Przypadek? Nie sądzę. Musiał w tym paluchy mieszać sam Rogaty. Na bok jednak moje układy z Lucyferem, rzućmy uchem na muzykę. Rzeczone wydawnictwo to instrumentalne intro plus trzy numery czegoś, co dziś mogę już śmiało nazwać stylem własnym. Nie ma bowiem możliwości znać poprzednie wydawnictwa zespołu, i po usłyszeniu pierwszych trzech nutek z tegorocznej EP-ki nie odgadnąć wykonawcy. Naturalny sposób, w jaki Trupi Swąd miesza ze sobą najlepsze wpływy heavy, thrash i speed metalu, jest momentalnie rozpoznawalny, co oczywiście nie oznacza, że koleś przełamuje jakiekolwiek bariery, czy nawet miesza w tym starym kotle używając nowoczesnych technik. Najważniejszą zasadę stanowy w tym przypadku dobra zabawa. Słychać, że nikt tutaj się nie spina, albo udaje kogoś, kim nie jest. Młody po prostu zakochał się w starej babie, a miłość granic nie zna. W tej muzyce czuć serce do klasyki. I nawet jeśli nie jest to żaden poziom światowy, to autorowi akurat najmniej to zapewne przeszkadza. On sobie podkradnie, albo przerobi, riff z jednej z ulubionych płyt, dogra coś po swojemu, poprawi innego mistrza w kolejnym numerze, zagra cover jeszcze kogoś innego (w tym przypadku na liście widnieje „Morderca” Kata), popije piwskiem, odbeknie, założy białe Sofixy i ponapierdala głową. Ten kwadrans speed metalu to czysta zabawa przeznaczona dla tych, którzy przy takich dźwiękach dorastali, albo, podobnie jak wspomniany Nikki, urodzili się później, ale kochają stare melodie. Nie ma w tych utworach zapychaczy. Tutaj są konkretne riffy, zgrabne solówki, polskojęzyczne wokale z kapką pogłosu, a wszystko oczywiście wykąpane w bardzo prymitywnym brzmieniu z lat osiemdziesiątych. A to wszystko, jak już zresztą wspomniałem, wychodzi tak szczerze i prawdziwie, że jestem w stanie zaryzykować, iż muzyk na co dzień chodzi do pracy (szkoły?) ubrany dokładnie tak, jak pozuje do zdjęć. Skoro chłopak dobrze się bawi tworząc muzykę, to ludzie odbierający na podobnych falach też będą mieli z „Triumfu Zła i Ciemności” kupę radochy. Ja, zresztą od samego początku, jestem mocno na „tak”!

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz