Trupi
Swąd
„Triumf
Zła i Ciemności”
Putrid Cult 2024
Proszę, co za zbieg okoliczności… Kiedy właśnie
zastanawiałem się, co tam słychać u Nikki Speed’a, kolesia odpowiedzialnego za
projekt Trupi Swąd, listonosz doniósł paczkę, a w niej… „Triumf Zła i
Ciemności”. Przypadek? Nie sądzę. Musiał w tym paluchy mieszać sam Rogaty. Na
bok jednak moje układy z Lucyferem, rzućmy uchem na muzykę. Rzeczone wydawnictwo
to instrumentalne intro plus trzy numery czegoś, co dziś mogę już śmiało nazwać
stylem własnym. Nie ma bowiem możliwości znać poprzednie wydawnictwa zespołu, i
po usłyszeniu pierwszych trzech nutek z tegorocznej EP-ki nie odgadnąć
wykonawcy. Naturalny sposób, w jaki Trupi Swąd miesza ze sobą najlepsze wpływy
heavy, thrash i speed metalu, jest momentalnie rozpoznawalny, co oczywiście nie
oznacza, że koleś przełamuje jakiekolwiek bariery, czy nawet miesza w tym
starym kotle używając nowoczesnych technik. Najważniejszą zasadę stanowy w tym
przypadku dobra zabawa. Słychać, że nikt tutaj się nie spina, albo udaje kogoś,
kim nie jest. Młody po prostu zakochał się w starej babie, a miłość granic nie
zna. W tej muzyce czuć serce do klasyki. I nawet jeśli nie jest to żaden poziom
światowy, to autorowi akurat najmniej to zapewne przeszkadza. On sobie
podkradnie, albo przerobi, riff z jednej z ulubionych płyt, dogra coś po
swojemu, poprawi innego mistrza w kolejnym numerze, zagra cover jeszcze kogoś
innego (w tym przypadku na liście widnieje „Morderca” Kata), popije piwskiem, odbeknie,
założy białe Sofixy i ponapierdala głową. Ten kwadrans speed metalu to czysta
zabawa przeznaczona dla tych, którzy przy takich dźwiękach dorastali, albo,
podobnie jak wspomniany Nikki, urodzili się później, ale kochają stare melodie.
Nie ma w tych utworach zapychaczy. Tutaj są konkretne riffy, zgrabne solówki,
polskojęzyczne wokale z kapką pogłosu, a wszystko oczywiście wykąpane w bardzo
prymitywnym brzmieniu z lat osiemdziesiątych. A to wszystko, jak już zresztą
wspomniałem, wychodzi tak szczerze i prawdziwie, że jestem w stanie
zaryzykować, iż muzyk na co dzień chodzi do pracy (szkoły?) ubrany dokładnie
tak, jak pozuje do zdjęć. Skoro chłopak dobrze się bawi tworząc muzykę, to
ludzie odbierający na podobnych falach też będą mieli z „Triumfu Zła i
Ciemności” kupę radochy. Ja, zresztą od samego początku, jestem mocno na „tak”!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz