- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -
Putridarium
“Necrología Del Sadismo:
Excerpts From A Deranged Mind”
Night Terror Records 2024
W pierwszej chwili, kiedy spojrzałem na okładkę
debiutanckiego krążka Putridarium, to pomyślałem o „Holocausto de la Muerte”.
Nie sądzicie, że koncept graficzny podobny? Bo według mnie niemal bliźniaczo. A
ja sobie ekipę Killjoy’a mocno cenię. Ale
nie dlatego sprawdziłem pierwszy pełnometrażowy wykwit Niemców. Uczyniłem to
pod wpływem zachwytu nad drugim albumem Nekus, którego to skład mocno pokrywa
się także z Putrudarium. Muzyka obu tych projektów różni się jednak
diametralnie, choć, co muszę od razu zaznaczyć, stoi na równie wysokim
poziomie. Na rzeczonym albumie mamy przyjemność taplać się w czterdziestu
minutach staroszkolnego bo bólu death metalu. Death metalu zainfekowanego
zarówno zamorskim, co i, przede wszystkim, europejskim stylem. Zaznaczyć
należy, że w nagraniach tych nie znajdziecie ani cząstki czegokolwiek
odkrywczego czy wykraczającego poza ramy gatunku. Jednocześnie, i to jest chyba
najważniejsze i stanowiące najsilniejszy plus twórczości Putridarium, nie da
się tych kompozycji przyrównać bezpośrednio do jednego źródła. Oczywiście, z
drugiej strony, da się wypunktować od cholery nazw, które to zapewne chłopaków
do stworzenia tej płyty zainspirowały. Rzecz jednak w tym, że ich mieszanka
Skandynawii i Tampy z zachodnią Europą jest tak niesamowicie przemyślana,
naszpikowana znakomitymi riffami, a przede wszystkim posklejana na wzór własny,
że u każdego maniaka śmierć metalu z lat dziewięćdziesiątych musowo wywoła
banana na twarzy. W zasadzie na „Necrologia del Sadismo…” znajdziemy wszystko,
czego duszy potrzeba. Są szybkie fragmenty, przy których dynia buja się sama,
są ciężkie zwolnienia, chwilami mocno dryfujące w rejony doomowe, jest sporo melodii
i ciężaru. Jest nawet trochę kabaretowo – kosmiczny przerywnik w postaci
”Ossario Nelle Grida”, wrzucony na płytę chyba dla jaj. No i dobrze, bo i w
death metalu jest miejsce i przestrzeń dla lekkiego rozluźnienia. Reasumując
jednak… Putridarium nagrali sobie piosenki, bez najmniejszej spiny, nawiązując
do klasyków, przetwarzając ich nauki na modłę własną. Wyszło im to wyśmienicie,
dzięki czemu możemy delektować się albumem do wielokrotnego odsłuchu,
zapewniającym wszystko, czego deathmetalowej duszy potrzeba. I w zasadzie chyba
nic więcej dodawać nie muszę.
-
jesusatan
Putridarium
“Necrología Del
Sadismo: Excerpts From A Deranged Mind”
Night Terror
Records 2024
At first, when I
looked at the cover of Putridarium's debut album, I thought of “Holocausto de
la Muerte.” Don't you think the graphic concept is similar? Because in my
opinion, almost twinned. And I hold Killjoy's crew in high regard. But that's not why I checked out the first
full-length efflorescence of the Germans. I did so under the influence of
admiration for the second album by Nekus, whose lineup strongly overlaps with
Putrudarium. However, the music of the two projects differs dramatically,
although, I must immediately point out, it stands at an equally high level. On
the album in question we have the pleasure of wallowing in forty minutes of
old-school death metal. Death metal infected with both overseas and, above all,
European style. It should be noted that in these recordings you won’t find a trace
of anything revealing or outside the genre. At the same time, and this is
probably the most important and constitutes the strongest plus of Putridarium's
work, it is impossible to compare these compositions directly to a single
source of inspiration. Of course, on the other hand, it is possible to point
out a hell of a lot of names that probably inspired the guys to compose this
album. The point is, however, that their blend of Scandinavia and Tampa with
Western Europe is so incredibly well thought out, steeped in superb riffs and,
above all, cobbled together in their own way, that will surely bring a banana
to the face of any nineties death metal maniac. In fact, on “Necrologia del
Sadismo...” you will find everything the soul needs. There are fast perts at
which head bangs itself, there are heavy slowdowns, at times drifting directly
into doom metal regions, there is a lot of melody and heaviness. There's even a
bit of a cabaret-esque cosmic interlude in the form of “Ossario Nelle Grida,”
thrown onto the album probably for a lark. Well, and that's a good thing, too,
because there's room and space for a little fun in death metal too. To sum up...
Putridarium recorded songs for themselves, lightened up, referring directly to
the classics, but processing their teachings in their own fashion. This worked
out splendidly, so that we can savor an album for repeated listening, providing
everything a deathmetal head needs. And in fact, I don't think I need to add
anything more.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz